FIA poinformowała dziś, że Johnny Herbert nie będzie już pełnił roli jednego z sędziów na wyścigach F1. Za takim ruchem stoi kontrowersyjny konflikt interesów. 

Herbert pojawiał się wśród arbitrów od sezonu 2010. To wtedy w F1 zaczęto rozszerzać panel sędziowski o byłych kierowców wyścigowych, którzy mieli dać unikalne spojrzenie na zajścia z toru i usprawnić cały proces.

Brytyjczyk to natomiast ktoś więcej niż tylko były zawodnik. Przez wiele lat pracował jako ekspert telewizyjny w Sky. Z tą stacją rozstał się w 2023 roku, a w sezonie 2024 był jednym z dwóch najczęściej pracujących arbitrów, zaliczając osiem wyścigów.

Mimo odejścia ze Sky Herbert nie zniknął z mediów, co wywołało wiele kontrowersji. Jego wyrazistych komentarzy nie uznawano za eksperckie analizy, lecz zwykłe opinie. Ponieważ sędziował w trakcie kilku gorących weekendów, zaczęto podważać, czy w ogóle robi to bezstronnie i czy powinien pozostać w tej roli.

Poza tym jego wypowiedzi nie pojawiały się jako wywiady w dużych serwisach. Przesyłały je firmy związane z hazardem, które w ten sposób, poprzez cytat czy link, zapewniały sobie łatwą reklamę. Herbert przyciągał uwagę, bo często podgrzewał atmosferę, przez co była to skuteczna taktyka.

Dziś okazało się, że 60-latek nie będzie mógł łączyć obu tych stanowisk, tj. eksperta i arbitra. W komunikacie FIA można przeczytać, że to właśnie konflikt interesów stał za taką decyzją.

- Z przykrością informujemy, że Johnny Herbert nie będzie już dłużej pełnił roli tzw. sędziego-kierowcy. Johnny jest wielce respektowany i wniósł nieocenione doświadczenie oraz ekspertyzy. Wspólnie uznaliśmy jednak, że obowiązki sędziego FIA oraz eksperta w mediach nie pasują do siebie. Dziękujemy mu za jego pracę i życzymy wszystkiego najlepszego na przyszłość.