Marcin Budkowski, dyrektor wykonawczy Alpine, wyjaśnił powód wycofania Fernando Alonso z Grand Prix Bahrajnu. Jak się okazało, wszystkiemu winne było opakowanie po kanapce.
Pierwszy weekend francuskiej ekipy pod nową nazwą nie układał się dobrze od samego początku rywalizacji – Esteban Ocon przez żółte flagi, wywołane piruetem Nikity Mazepina w zakręcie pierwszym, nie miał szans poprawić czasu okrążenia i nie wyszedł nawet z Q1.
Jego zespołowy kolega, Fernando Alonso, poradził sobie znacznie lepiej, ponieważ udało mu się awansować do samego shoot-out’u, w którym uplasował się na dziewiątym miejscu. Gorzki posmak pozostawiała jedynie strata do ósmego Sainza, wynosząca jedynie 0,034 sekundy.
Sam wyścig zaczął się dla obu kierowców dobrze, ale z czasem sprawy przestały iść po myśli Francuza i Hiszpana, o czym mówił po wyścigu Marcin Budkowski.
- To nie był dla nas wymarzony start sezonu. Mieliśmy dużo pecha przez cały weekend, zarówno w kwalifikacjach jak i w wyścigu. Oba samochody miały dobry start i nadrobiły kilka pozycji na pierwszym okrążeniu, a Fernando utrzymał się w pierwszej dziesiątce. Po jego pierwszym pit stopie mieliśmy drobną usterkę, co zmusiło nas do ograniczenia osiągów bolidu.
- Potem, po drugim zjeździe, papierek po kanapce utknął w kanale hamulcowym, co doprowadziło do wysokiej temperatury i zniszczenia układu hamulcowego, więc musieliśmy go wycofać ze względów bezpieczeństwa. To był bardzo pechowy pierwszy wyścig Fernando, szczególnie że prezentował się bardzo dobrze na torze.
Krwiożercze kanapki nie są niczym nowym na obiektach Formuły 1. Foliówki czy inne tego typu opakowania kilkukrotnie doprowadzały już do problemów czy awarii. W taki sposób inaugurację sezonu 2018 w Melbourne zakończył chociażby Siergiej Sirotkin z Williamsa.
Brakiem farta we wczorajszym wyścigu mógł poszczycić się także Esteban Ocon, który sukcesywnie przebijał się w górę stawki, ale w końcowej fazie został uderzony przez Sebastiana Vettela, który pomylił się, próbując wyprowadzić kontrę po ataku. Niemiec w ten sposób zabił jakiekolwiek nadzieje juniora Mercedesa na dalszą wspinaczkę i lepszy wynik.
- To nie był rezultat, którego oczekiwaliśmy, ale z pewnością jest też sporo pozytywów. Przez większą część wyścigu walczyliśmy z innymi z radością, koło w koło. Nawet z Sebem na końcu, który zblokował koła i uderzył we mnie. Potem przeprosił, w końcu wszyscy popełniamy błędy i tak się po prostu czasem dzieje – powiedział Esteban Ocon.
Jednakże pomimo rozczarowującego weekendu, bo jak inaczej nazwać wyścig, w którym jeden bolid dojeżdża 13., a drugi nawet nie dociera do mety, cała trójka, Ocon, Alonso i Budkowski, z optymizmem spogląda w przyszłość i nie może doczekać się Imoli, która - jak sądzą - przyniesie pierwsze punkty w tym sezonie dla trójkolorowego zespołu.