Sędziowie zakończyli analizy trzech różnych spraw po wyścigu F1 w Azerbejdżanie. Wyniki końcowe nie uległy zmianom.
Kraksa Carlosa Sainza i Sergio Pereza została uznana za incydent wyścigowy. W analizie skupiono się na liniach i zauważono, że Hiszpan trzymał się naturalnej trasy przejazdu, a więc odchodził nieco od ściany po prawej stronie (o jedną szerokość bolidu). Meksykanin również poruszał się podobnie, ale od tej ściany odsunął się o pół szerokości pojazdu.
Stwierdzono więc, że choć Sainz mógł jechać swoją linią, to przesunął się bardziej w stronę rywala, którego - mimo świadomości o jego obecności - nie mógł dokładnie obserwować. W linii Pereza nie dopatrzono się niczego nadzwyczajnego, ale z uwagi na lepszy widok oceniono, że mógł zrobić więcej. Żadnemu z uczestników nie zarzucono gwałtownego ruchu ani przeważającej winy.
Tylko ostrzeżenia nałożono na Maxa Verstappena, Nico Hulkenberga, Pierre'a Gasly'ego i Estebana Ocona, którzy dopuścili się wyprzedzania przy VSC na okrążeniu zjazdowym. Sędziowie podkreślili, że nawet jeśli kierowcy wiedzą, gdzie doszło do incydentu, to i tak powinni być ostrożni na wypadek natrafienia na dodatkowe wyposażenie czy porządkowych.
Poza tym zaznaczono, że podobne wykroczenia w przyszłości będą skutkowały poważniejszymi sankcjami. Ujawniono, iż w tym sezonie doszło już do zbliżonych naruszeń, ale nie zostały one wyłapane odpowiednio wcześnie.
Ukarany został za to McLaren, który zapłaci grzywnę w wysokości 5 tysięcy euro. Powód był nieco inny, niż początkowo sugerowało lakoniczne wezwanie - okazało się, że członkowie ekipy postanowili przejść do parku zamkniętego, jeszcze zanim zakończył się wyścig. Obecność personelu i wyposażenia w alei uznano za potencjalnie niebezpieczną, bo inne zespoły ciągle wykonywały pit stopy.