Tekst: Mateusz Kołodziej.

Potwierdził się czarny scenariusz z przedsezonowych testów F1, który niestety nie dotyczy tylko ograniczenia kolorów na bolidzie Alpine. Model A524 zawiódł i okazał się najwolniejszy w stawce.

Do dzisiejszego wyścigu Esteban Ocon i Pierre Gasly wystartują z ostatniego rzędu, a więc pozycji 19-20. Taki rezultat pokazał, że przewidywania, według których francuska konstrukcja może być naprawdę najgorsza, były trafne.

Mimo ogromnego zawodu obaj kierowcy zachowali się wczoraj bardzo profesjonalnie. W ich wypowiedziach było czuć negatywne emocje, ale nie wyrzut złej energii w stronę zespołu, nawet jeśli Gasly przejawiał większe rozczarowanie przebiegiem Q1.

- Jasne i przejrzyste jest to, gdzie musimy dokonać pewnych ulepszeń samochodu - powiedział Pierre. - Szczęściem w nieszczęściu jest to, że spodziewaliśmy się takich braków z naszej strony. Musimy wykorzystywać to, co mamy, ale bardzo szkoda odpadnięcia w Q1, bo nie zarządziliśmy za dobrze odnajdywaniem się w tłoku. Być może była jakaś szansa na wejście do Q2, ale w szerszej perspektywie jesteśmy bardzo daleko od miejsca, w którym chcielibyśmy być. Musimy cierpliwie czekać na poprawki.

- Wiemy, że mamy rozwiązania, które nadejdą, ale na pewno nie zaczynamy sezonu tak, jak chcielibyśmy. Pozytywem jest to, co dzieje się wewnątrz, wśród mechaników i inżynierów. Na ten moment nie przekłada się to na wyniki na torze, ale wiem, że to tylko kwestia czasu. Musimy maksymalizować to, co mamy, ale nie udało nam się to w Q1.

- Start z końca stawki zawsze jest czymś nieprzyjemnym - zarówno dla mnie, jak i dla pozostałych członków ekipy, którzy pracują przez szaloną liczbę godzin. Musimy być obiektywni i szczerzy, jeśli chodzi o tę sytuację. Wierzę, że sobie poradzimy.

Zapytany o to, kiedy mogą pojawić się poprawki, odparł: - Mamy już plan, ale nie chcę wdawać się w szczegóły. Możecie zapytać Bruno [Famina, szefa Alpine].

Gasly, mimo chęci unikania konkretów, zdradził przynajmniej, że plotki o 11 kilogramach nadwagi są przesadzone: - Nie aż tyle. Nie jest tak źle, jak mówicie. Oczywiście czas można znaleźć wszędzie i wszystko ma znaczenie. Dwa kilogramy dają sześć setnych, a taka wartość to ogromna różnica. Zgubimy trochę wagi i poza tym wprowadzimy też usprawnienia auta.

W podobnym tonie ostatnie wydarzenia ocenił Ocon, który próbował szukać jakichkolwiek pozytywów w tym, że nawet małe zyski mogą dać duże efekty.

- Cała ta sytuacja bardzo nam się nie podoba - stwierdził Esteban. - Nikt nie lubi być z tyłu, ale wszyscy w drużynie jesteśmy waleczni. Musimy być zjednoczeni i czynić postępy - to jest bardzo ważne. Ten zespół jakiś czas temu w tych samych miejscach co dziś - w Viry i w Enstone - tworzył zwycięskie samochody, więc jesteśmy w stanie wrócić do takiego położenia.

- Rzeczywistość jest jednak taka, że jesteśmy słabi, zwłaszcza na krótszych dystansach. Zobaczymy, jak wypadniemy na długich przejazdach, bo tam możemy być bliżej. Zaliczmy więc czysty wyścig i naciskajmy, aby znaleźć pomysły na zoptymalizowanie bolidu.

- Po testach mieliśmy oznaki tego, gdzie możemy się znaleźć, ale nie byliśmy pewni. Dziś jesteśmy z tyłu i brakuje nam tempa, ale musimy naciskać, aby zrobić różnicę w przyszłości.

- Wyczuwam limity auta. Pewnie myślicie, że opowiem, jaki ten samochód jest straszny i jak źle się go prowadzi, ale to nieprawda. Mając na uwadze wybór ustawień oraz progresowanie przez testy i treningi, pod kątem jazdy było już okej. Niestety są pewne obszary, w których jesteśmy słabi i których nie naprawiliśmy. One pozostają problematyczne i to nad nimi pracujemy.

- Każdy szczegół ma znaczenie. Wiem, że wyciągniemy jeszcze kilka dziesiątych. Dziś taka wartość pozwoliłaby nam na przeskoczenie dwóch zespołów i poważne zbliżenie się do Q2. Wszystko może zrobić różnicę. To, że dziś jesteśmy tutaj, nie oznacza, że będzie tak za pięć czy sześć wyścigów.