Kierowcy F1 bardzo pozytywnie ocenili start Maxa Verstappena na Nordschleife. Czterokrotny mistrz był mocno doceniany m.in. przez Lando Norrisa i George'a Russella, wywołując przy tym pozytywną zazdrość co do tego, że w ogóle może robić to, co chce. Sam Holender obecnie planuje małą przerwę, a rozkładu jazdy na sezon 2026 jeszcze nie posiada.
Zwycięstwo Maxa Verstappena w samochodzie GT3 na legendarnym Nordschleife odbiło się szerokim echem w padoku Formuły 1. W Singapurze inni zawodnicy byli pytani o ich stosunek do takich aktywności, a do tematu podchodzili ewidentnie entuzjastycznie. Rywale nie kryli podziwu i przyznawali, że sami chętnie spróbowaliby podobnych przygód, gdyby byli w pozycji reprezentanta Red Bulla.
Lando Norris, zapytany o start Verstappena, zwrócił uwagę na wyjątkową swobodę, jaką daje status wielokrotnego mistrza świata. Podkreślał też, jak utalentowany jest jego dobry znajomy.
- To fajne, że może robić, co chce. Myślę, że po wygraniu czterech mistrzostw świata masz większe prawo do wyboru, co chcesz robić. Każdy wie, jak bardzo Max kocha takie rzeczy. Nie wiem, ile to dodaje do jego wielkości, ale fakt, że może wejść do dowolnej serii i być prawdopodobnie najlepszy, pokazuje, jak dobry i wielki jest. Powtarzałem wiele razy: uważam, że urodził się, by być jednym z najlepszych w historii, jeśli nie najlepszym w F1. Szanse, by go pokonać, są naprawdę małe.
- To świetna sprawa. Szanuję to i pewnie sam chciałbym spróbować, ale teraz nie myślę o przyszłości, chociaż widzę w głowie taki czas, gdy zamiast F1 zechcę zająć się innymi rzeczami, np. golfem - przyznał Brytyjczyk.
Esteban Ocon miał okazję poznać Nordschleife podczas testów, ale widok Verstappena triumfującego na legendarnym torze zrobił na nim ogromne wrażenie.
- To było naprawdę niesamowite. Widziałem trochę z tego wyścigu. Był bardzo długi, ale obserwowałem go. Sam trochę tam testowałem w zeszłym roku, bo chciałem nauczyć się toru. Ścigałem się też tam w Gran Turismo przez lata, a oglądanie Maxa wygrywającego na tym obiekcie było czymś wyjątkowym. Bez wątpienia pokazuje, jak dobry jest. To niezwykłe, biorąc pod uwagę nasz napięty kalendarz, szczególnie że on jest jeszcze w grze o mistrzostwo. Ma już jednak cztery i może to ułatwia decyzję, lecz gdybym był na jego miejscu, zrobiłbym to samo - ocenił Francuz.
George Russell poszedł jeszcze dalej, otwarcie przyznając, że w padoku panuje pozytywna zazdrość wobec możliwości Verstappena.
- Szczerze mówiąc, myślę, że wszyscy jesteśmy trochę zazdrośni. To niesamowite, gdy ma się taką wolność. Robisz to, co kochasz, ścigając się w Formule 1, a potem możesz wykonywać inne rzeczy i po prostu czerpać z tego radość. Nie sądzę, by dla innych kierowców to było tak łatwe. Ale gdy masz cztery mistrzostwa, możesz sobie na to pozwolić. My walczymy o pierwsze, a on już dawno to osiągnął. Dlatego ma prawo wybierać. Bardzo to szanuję i sam chciałbym spróbować.
Verstappen swoim startem na Nordschleife rozpalił także wyobraźnię innych kierowców. Pierre Gasly nie ukrywał, że sam marzy o innych legendarnych wyścigach niż F1.
- To ikoniczne miejsce, szalone. Nic się z nim nie równa. Zdecydowanie chciałbym tam wystartować. Są też rozmowy o Le Mans, ale to wciąż daleka perspektywa. Trzeba znaleźć odpowiedni moment i sposób, by to zrobić.
Wypowiedź Gasly’ego jest o tyle ciekawa, że Alpine ma swój program w WEC. Gdyby więc kalendarz F1 nie kolidował z 24h Le Mans, moglibyśmy zobaczyć Francuza w zupełnie innej formie rywalizacji.
Verstappen planuje przerwę. Najpierw F1, potem Nordschleife
Sam Max powiedział, że po intensywnym okresie czeka go teraz mały rozbrat z niemieckim obiektem. Gdy zaś proszono go o podanie planów na sezon 2026, to zaznaczał, że nadal najważniejsza jest Formuła 1.
- Teraz czeka mnie przerwa. Po tym weekendzie będę miał za sobą sześć z rzędu, więc to już sporo. Dalej wiele zależeć będzie od F1. Zakładam, że przy nowych przepisach będzie to bardziej skomplikowane i dostaniemy trochę niewiadomych. Prawdopodobnie będzie to bardziej chaotyczny sezon niż obecna końcówka cyklu regulacji, która jest prostsza. Poza tym mam na głowie program GT3.
- Wiele rzeczy musi się złożyć, zanim będę w stanie zrobić plany dla moich kierowców i dla siebie. Natomiast na pewno chcę tam wrócić. Nie wiem tylko, ile wyścigów będę w stanie przejechać. Jeśli pojawi okazja i będzie to dopasowane do F1, to na pewno pojadę.
- Do startu przygotowywałem się sporo. To były dwa miłe dni jazdy na sucho i mokro. Zebrałem trochę dodatkowego doświadczenia, a wygrana to bonus. Ale czy to sprawia, że jestem lepszym kierowcą? Cóż, i tak od lat jeżdżę w symulatorze. Jazda w rzeczywistości nie jest diametralnie inna, ale na pewno nie jest to coś, co mi szkodzi.