Kilku kierowców zabrało głos w sprawie planowanego zakazu stosowania koców grzewczych, ostrzegając przed negatywnymi skutkami tego pomysłu.

Kwestia porzucenia urządzeń podgrzewających ogumienie przewija się w środowisku Formuły 1 od dłuższego czasu. Władze królowej motorsportu chcą z nich zrezygnować, powołując się na wynikające z tego oszczędności, ale w przeszłości ich zamiary spotykały się z oporem ze strony ekip.

Zarządcy najwyższej kategorii wyścigowej na świecie postanowili jednak opracować szczegółowy plan odejścia od elektrycznych wspomagaczy, który zakłada stopniowe obniżanie ich maksymalnej temperatury. Wcześniej możliwe było podgrzewanie przednich i tylnych opon do odpowiednio 100 i 80 stopni, natomiast od sezonu 2022 wartość ta wynosi 70 stopni.

To jednak nie koniec ograniczeń, ponieważ zgodnie z dotychczasowymi ustaleniami w przyszłym roku maksymalna temperatura koców spadnie do 50 stopni, a w sezonie 2024 zacznie obowiązywać zakaz korzystania z tych urządzeń, które generują dodatkowe koszty i nie pasują do ekologicznego wizerunku F1.

Zawodnicy mieli już okazję zasmakować tego, co czeka ich w kolejnej kampanii. W trakcie testu prototypowych opon Pirelli, który został przeprowadzony w USA, ogumienie zostało bowiem podgrzane do 50 stopni. Podobny zabieg miał zostać użyty podczas drugiego treningu w Meksyku, również poświęconego pracom nad przyszłorocznymi gumami.

Ponieważ kierowcy mieli poważne problemy z przyczepnością w trakcie FP2 na Circuit of The Amercias, ostatecznie zrezygnowano z ponownego obniżenia temperatury koców na torze im. braci Rodriguez. Na czwartkowych spotkaniach z mediami bohaterowie widowiska wyrazili również swoje obawy dotyczące całkowitego porzucenia podgrzewaczy.

Według informacji Auto Motor und Sport negatywne odczucia kierowców mogą wpłynąć na dalsze losy idei dotyczącej zakazu stosowania koców grzewczych. Istnieje możliwość, że zostanie ona przesunięta w czasie lub całkowicie anulowana. Pod znakiem zapytania stoi także kolejne obniżenie temperatury tych urządzeń na sezon 2023.

Swoimi spostrzeżeniami w tej kwestii podzielił się m.in. Max Verstappen, który ostrzegł władze Formuły 1 przed zniesieniem koców, twierdząc, że zwiększy to niebezpieczeństwo i liczbę wypadków.

- To nie było przyjemne doświadczenie - odparł w Meksyku, pytany o wrażenia po teksańskim teście opon. - Jechałem na oponach rozgrzanych do 50 stopni i prawie obróciłem się w alei serwisowej. Oczywiście testowałem najtwardszą mieszankę, ale nie rozumiem tego. Skoro i tak mamy koce, to dlaczego nie wykorzystamy ich do maksimum?

- Albo stosujemy koce w pełni, albo nie robimy tego w ogóle. Nie musimy też wydawać pieniędzy na nowe urządzenia. Uważam, że będziemy mieli wiele wypadków [z powodu zakazu stosowania koców]. Degradacja opon też będzie zupełnie inna, ponieważ będą one bardzo zimne. Będziemy dużo ślizgać się na pierwszych okrążeniach, a ciśnienie ogumienia również będzie spadać - dodał, pytany o potencjalne skutki zniesienia koców grzewczych.

Kierowcy sprzeciwiają się zakazowi stosowania koców grzewczych

W tej chwili nie podoba mi się ten pomysł i wielu kierowców mówi to samo. Musimy wspólnie znaleźć rozwiązanie tego problemu. W Austin można dość łatwo doprowadzić opony do odpowiedniego stanu ze względu na szybkie zakręty, ale w zmiennych warunkach lub na torach ulicznych, np. w Monako, osiągnięcie właściwej temperatury zajmie połowę wyścigu.

Podwójny mistrz świata opisał również, dlaczego rezygnacja z koców grzewczych byłaby szczególnie problematyczna w Formule 1: - Nasze bolidy mają ogromną moc i są stosunkowo ciężkie. W wolnym czasie jeżdżę samochodami GT3 bez koców, ale te auta są w stanie wybaczyć o wiele więcej i są łatwiejsze do kontrolowania. W F1 możesz natomiast zaliczyć duży wypadek, jeśli użyjesz nieco więcej mocy.

Opinię kierowcy Red Bulla podzielił Lando Norris, który przyznał, że panująca pogoda i układ toru w Austin zapewniły idealne okoliczności do obniżenia temperatury koców, a mimo tego kierowcy mieli sporo trudności z oponami.

Tak, tak właśnie będzie - stwierdził, proszony o odniesienie się do słów Verstappena o zwiększonym ryzyku kraks. - W USA mieliśmy najlepsze możliwe warunki, aby przetestować te opony, bo było bardzo ciepło, a w pierwszym sektorze toru uzyskujemy wysokie prędkości, które pomagają w osiągnięciu właściwej temperatury ogumienia.

- Pomimo tych składników odczucia nie były fajne. Bardzo łatwo można było zblokować koła z przodu i z tyłu. Opony były całkowicie nieprzewidywalne. Teraz wyobraźmy sobie, że jesteśmy na znacznie chłodniejszym torze lub nawierzchnia jest wilgotna. W takiej sytuacji każdy kierowca będzie miał problemy z opanowaniem samochodu. Nikt z nas tego nie chce.

Obecne bolidy Formuły 1 zostały zaprojektowane pod kątem aerodynamicznym w sposób, który nie pozwala na jazdę na zimnych oponach. To nie są samochody Formuły 2 lub Formuły 3, w których nie ma takiego problemu. W naszym przypadku takie rzeczy się nie sprawdzają. Będziemy o tym dyskutować z GPDA [Stowarzyszeniem Kierowców Grand Prix].

Kierowcy sprzeciwiają się zakazowi stosowania koców grzewczych

Kevin Magnussen także zwrócił uwagę na specyfikę aktualnych maszyn F1, które nie sprzyjają ściganiu się na niedogrzanych oponach, porównując tę kwestię do samochodów sportowych.

Nie podoba mi się ten pomysł. Wątpię, by Pirelli, FIA i Formuła 1 wiedziały, jak trudno jest rozgrzać te opony, nawet jeśli temperatura koców wynosi 70 stopni. Próbowaliśmy już tego przy 50 stopniach i było to niezwykle trudne zadanie. To prawdziwa kwestia bezpieczeństwa.

- W obecnych bolidach F1 mamy bardzo duże obciążenia aerodynamiczne wynikające z siły docisku, więc ścianki boczne opon muszą być dość sztywne. Kiedy więc są zimne, wszystko przypomina jazdę na lodzie. Opony w samochodach sportowych mają mniejszy zakres pracy i nagrzewają się szybciej. Kiedy jest zimno, bardzo łatwo jest doprowadzić ogumienie do właściwej temperatury. 

- Przy 50 stopniach mamy do czynienia z dużym problemem, a całkowity brak koców grzewczych byłby jeszcze większym utrudnieniem - skwitował kierowca Haasa.