Kimi Raikkonen wraca z emerytury, by pojechać w wyścigu NASCAR na torze Watkins Glen.
Zawodnik z Espoo, choć po zeszłorocznym Grand Prix Abu Zabi zakończył swoją przygodę z Formułą 1 i wcale nie wydawał się za nią tęsknić, to za samym ściganiem innym niż z synem Robinem na gokartach już najwyraźniej tak.
Otóż dziś zostało ogłoszone, że mistrz świata z 2007 roku wystartuje podczas wyścigu z serii NASCAR Cup, a więc najwyższej w tamtejszej hierarchii, na legendarnym torze Watkins Glen, tym samym, na którym kierowcy F1 ścigali się w latach 1961-80, lecz na skróconej względem tamtej, 3.9 kilometrowej nitce.
Start Fina jest jednak jednorazowy i odbywa się w ramach tzw. Project 91, organizowanego przez zespół Trackhouse Racing. Projekt został rozpoczęty w tym roku i zakładał, że w jeszcze tym sezonie ekipa z Północnej Karoliny wystawi jednorazowo dodatkowy, trzeci samochód Chevroleta ZL1, za kierownicą którego zasiądzie jakaś globalna gwiazda motorsportu, którą jak już wiemy będzie ikoniczny Iceman.
Jeśli cofniemy się do wcześniejszych wypowiedzi jednego z właścicieli zespołu, Justina Marksa, wyczytamy z nich, że choć zazwyczaj takie odwiedziny kierowców innych serii w NASCAR nie kończyły się wielkimi sukcesami, co zaprezentował zresztą w 2011 roku sam Kimi podczas dwóch występów dla niższych kategorii amerykańskiej serii, najwyżej finiszując na 15. miejscu, to tym razem, dzięki nowej, zaprezentowanej w tym roku konstrukcji samochodów, ma być inaczej.
- Naprawdę wierzę, że samochody NexGen dadzą możliwość, żeby NASCAR włączyło się do rozmowy globalnych profesjonalnych motorsportów. Obecnie mamy wyścigówkę z międzynarodowymi technologiami, dzięki której zawodnicy światowej klasy z innych dyscyplin będą mogli konkurować w NASCAR na najwyższym poziomie bez długotrwałego procesu nauki, którego wymagały auta poprzedniej generacji - tłumaczył Marks.
Swoją myśl rozwinął na filmiku opublikowanym na YouTubie na kanale TrackHouse Racing, w którym dodał - Tym, co uwielbiam w nowych samochodach jest to, że są zdecydowanie bardziej podobne do Supercarów V8 czy aut GT. Mamy niezależne zawieszenie, układ transaxle [silnik z przodu, skrzynia biegów z tyłu – przyp. red.], dyfuzor i aero pod podłogą.
- Tak więc mamy auto niewymagające szczególnej wiedzy o samochodach seryjnych, aby pojechały szybko. Przez to facet taki jak Kimi może wsiąść, od razu pojechać szybko i mieć szansę na osiągnięcie czegoś w tym wyścigu.
W tym samym filmie na temat swojego powrotu za kierownicę wypowiedział się też sam Raikkonen, który swojego nowego pracodawcę poznał jeszcze na długo przed tym, zanim pojawił się pomysł Project 91, a było to w 2011, gdy obaj panowie ścigali się razem podczas wyścigu Truck Series na torze Charlotte.
- Wiedziałem, że taka propozycja może nadejść, ale początkowo nie byłem tym zbytnio zainteresowany. Ale później odbyliśmy więcej rozmów na ten temat, jakby to miało wyglądać, gdzie miałbym się ścigać i o innych tego typu sprawach. I to wszystko zaczęło mieć dla mnie sens.
- Rzecz jasna to jeden wyścig, co miało dla nas sens jako dla rodziny. Podobało mi się to, gdy pojechałem tamte dwa wyścigi i teraz też liczę na dobry wyścig i fajną zabawę.
- Oczywiście historia z F1 jest już za mną, a teraz przyszło to i miało sporo sensu. Mam doświadczenie. Sądzę, że bez doświadczenia, bez tamtych dwóch wyścigów, jednego w półciężarówkach, a drugiego w klasie Nationwide, nie byłbym aż tak zainteresowany.
- Ale teraz wiem, jak to wygląda, a przy tym wtedy to były owale. Nie mogę się doczekać, chcę po prostu dobrego ścigania. Na „drogowej” nitce powinienem mieć szanse, żeby coś zdziałać - zakończył były kierowca Alfy Romeo.
Kimiego będziemy mogli oglądać podczas zawodów na Watkins Glen u boku Rossa Chastaina oraz Daniela Suareza 21 sierpnia, a w Polsce jego poczynania na amerykańskiej ziemi będziemy mogli śledzić w telewizji na kanale Motowizja.