W światku Formuły 1 coraz częściej mówi się o możliwości zwiększenia limitu specyficznych wydatków, co ma umożliwić mniejszym ekipom nadrobienie strat do dużych graczy.
Kilka zespołów walczy obecnie o wprowadzenie modyfikacji do Regulaminu Finansowego, które przyczynią się do poprawienia poziomu inwestycji. Dotyczy to szczególnie tych składów, które miały mniej pieniędzy przed wdrożeniem ograniczeń i pod kątem infrastruktury zostały zwyczajnie w tyle.
Liderem tej kategorii, w negatywnym znaczeniu, jest mający wieloletnie zaniedbania Williams. Między innymi dlatego sporo o trwających dyskusjach opowiadał jego szef, James Vowles, który może pochwalić się większą listą zakupów niż Polacy przed długim weekendem.
Nie tak dawno temu Brytyjczyk spróbował wyjaśnić, co jest mu potrzebne, a także zestawić to z tym, co jest możliwe. Według jego słów, co potwierdzają dość zawiłe przepisy finansowe, zespoły są w stanie przeznaczyć łącznie do 36 milionów dolarów w okresie 4 lat na rozwój swoich siedzib. Choć kwoty te nie wliczają się do ogólnych sprawozdań, to są problematyczne, bo nie pokrywają całości niezbędnych wydatków.
Wszystko to sprawia, że te ekipy, które są niedoinwestowane i dysponują gorszym zapleczem, nie tylko nie grają na podobnych warunkach z resztą rywali, ale jednocześnie mają trudności z gonieniem ich. Ponieważ limity miały zapewnić równiejsze pole gry, a nie zabetonować część istniejącego, podjęto próby przekonania FIA do umożliwienia dodatkowych zakupów. Ich wartość wyliczał niedawno Otmar Szafnauer, szef Alpine.
- Nie ustaliliśmy jeszcze tego [ile będzie można wydać] - powiedział Amerykanin. - Federacja przeprowadza rozmowy ze wszystkimi zespołami, by ocenić, jaki jest sensowny poziom.
- Ja natomiast uważam, że musimy dać możliwość wydania 20, 30, może 40 milionów dolarów na inwestycje, które będą mogły wyrównać szanse wszystkich zespołów. To ma być jednorazowy wydatek do 40 milionów ponad limit budżetowy. Chodzi o jeden raz w danym okresie, ale do 2026 roku.
Gdy tylko pojawi się zielone światło, niebiescy zabiorą się do pracy. Nie będą jednak budowali nowej bazy.
- Dyskutowaliśmy o wzmocnieniu fabryki w Enstone, co już się dzieje - tłumaczył Szafnauer. - Jesteśmy w trakcie ulepszania naszych obiektów, które zajmują się produkcją. Zakupiliśmy też światowej klasy symulator, a ponadto pojawi się także przestrzeń do podnoszenia wydajności naszych ludzi.
- Obecnie przyglądamy się również innym narzędziom symulacyjnym, których potrzebujemy. Jak już dostaniemy zgodę FIA na podniesienie tej części, która odpowiada za nakłady inwestycyjne w limitach budżetowych, co ma się stać w celu wyrównania szans, to będziemy dodawać wspomniane narzędzia do symulacji.
Wcześniejsze wypowiedzi szefów oraz ostatnie plotki, m.in. pochodzące od Joe Sawarda, sugerują, że sprawa może zostać skutecznie domknięta. Poza Alpine na takim wyjątku skorzystać mają McLaren, Williams, AlphaTauri i Audi.