Lando Norris był najlepszy w niesamowicie trudnych kwalifikacjach F1 do GP Las Vegas 2025. Drugie miejsce zajął Max Verstappen, a trzecie Carlos Sainz. Znów średnio spisał się Oscar Piastri (P5), a Lewis Hamilton zgarnął ostatnią pozycję.
Czasówka przed GP Las Vegas odbyła się w mokrych warunkach, rozpoczynając się przy naprawdę bardzo wilgotnej nawierzchni. Przy niskich temperaturach i po FP3 jasne było, że tor będzie przesychał wolno. Zapowiadały się emocje i ogromny chaos.
Q1
Zmagania rozpoczęły się od problemów z doborem opon. Wielu kierowców wyjechało na przejściówkach, ale szybko zrozumiano, że trudno będzie poruszać się bez pełnych deszczówek. Stawka wracała więc do alei, aby założyć lepsze ogumienie. Sam fakt wybierania full wetów mówił w zasadzie wszystko o pogodzie, ale wody nie było aż tyle, aby nie dało się ścigać.
Pierwsze minuty tej walki na wyniszczenie przebiegały spokojnie. Zawodnicy kręcili kółka, zapoznawali się z obiektem w takich warunkach i toczyli nierówne boje ze swoimi pojazdami. Te naturalnie chciały uciec spod kontroli, co kończyło się uślizgami czy szerokimi wyjazdami.
Na początku na szczyt klasyfikacji wbiły się Astony, które zaczęły właśnie od deszczówek. Stroll miał usunięty czas, ale po chwili i tak wrócił na P1. Pewne było natomiast, że wyniki zmienią się dynamicznie, bo w takim chaosie w pewnym sensie liczy się dystans i budowanie tempa. Z drugiej strony trzeba być wysoko, bo w każdym momencie żółta czy czerwona flaga może zniweczyć sobotę.
W kolejnych minutach na szczycie meldowali się m.in. Bearman, Ocon, Sainz czy ponownie Stroll, lecz dużo więcej uwagi przyciągały same bolidy, z którymi kierowcy musieli obchodzić się jak z jajkiem. Dochodziły do tego regularnie usuwane wyniki - nie tyle przez limity, co przez napotykanie żółtych flag.
Na 3 minuty przed końcem prowadzenie objął Verstappen. Pod kreską był za to m.in. Hamilton, a coraz niżej obsuwali się Piastri czy Leclerc. Wszystko to zapowiadało pasjonującą końcówkę, a to ciągle było tylko Q1.
Na niecałą minutę przed upływem czasu bandy pocałował Bearman. Brytyjczyk nie mógł wyhamować i wykonał gest rękami jeszcze przed tym, jak dotknął bariery. Mocniejszy wypadek po chwili zaliczył Albon, którym rzuciło już za szykaną po The Strip, przy stosunkowo niedużej prędkości.
Wpływ na to, kto nie awansował dalej, miała konieczność respektowania sygnałów ostrzegawczych, ale flagi stosunkowo szybko znikały - Bearman był w stanie odjechać po drobnym kontakcie, a Albon od razu skierował się do alei. Niektórzy, jak Hamilton, dostali więc szansę na odbicie się, natomiast nie wykorzystali ich.
Awansu nie uzyskali: Albon, Antonelli, Bortoleto, Tsunoda i Hamilton.
Q2
Drugi segment nie przyniósł wielkiej poprawy warunków i ciągle konieczne było ogumienie deszczowe. W międzyczasie dowiedzieliśmy się o błędach proceduralnych Alpine i Mercedesa, dotyczących odpowiednio elektronicznego oddawania opon oraz nieprzesłania deklaracji z ustawieniami bolidów. Sprawy trafiły do sędziów.
W tabeli błyszczeli za to Norris i Stroll. Kanadyjczyk powrócił na prowadzenie, odbierając je Brytyjczykowi i potwierdzając, że na mokrym torze czasem naprawdę czuje się wyśmienicie. Dobrą dyspozycję pokazywali też Verstappen i Sainz, którzy w kolejnych minutach byli najwyżej.
Wydawało się, że gorzej idzie dziś Piastriemu, gdyż ten ponownie mieszał się w okolicach tzw. kreski i strefy zagrożenia. Australijczyk pokazał po chwili, że to nieprawda, bowiem zanotował najlepszy czas.
Na 5 minut przed końcem streszczać musieli się w zasadzie wszyscy, bo tor wraz z kolejnymi kółkami po prostu przesychał i każdy mógł nagle wbić się wyżej. Wcześniejsze notowanie lepszych okrążeń mogło jednak pomagać na wypadek wystąpienia żółtych flag.
Pierwszym odważnym, czyli zakładającym przejściówki, okazał się Stroll. Było to pokerowe zagranie na przetarcie się przed Q3, ale Lance musiał się tam w ogóle znaleźć, bo z P1 zdążył osunąć się na P7, a tempo rywali rosło.
Dość mocno spadł też Leclerc i również on mógł poczuć presję, lecz dał radę. Stroll za to bardzo powoli przyspieszał i nagle to on, jadąc w sumie świetne zawody, musiał się mocno zmobilizować. Kierowca Astona ostatecznie nie dał rady.
W końcówce miejsca traciły także McLareny, na co Norris odpowiedział najlepszym wynikiem. Piastri był znów tylko na P9, a finalnie to rywale wyciągnęli go spod topora, bo sami się nie poprawiali.
Awansu nie uzyskali: Hulkenberg, Stroll, Ocon, Bearman i Colapinto.
Q3
W ostatnim etapie dzisiejszego starcia z pogodą kierowcy postawili na przejściówki. Deszcz już nie padał, co usprawniało proces wysychania, podobnie jak ciągła jazda i wiele szybkich kółek.
Bardzo mocno Q3 rozpoczął Sainz, wskakując na P1. Później z tej pozycji zrzucił go dopiero Piastri. Błąd popełnił zaś Leclerc, który mógł tym przeszkodzić Norrisowi. Lider mistrzostw był o prawie 0,5 sekundy wolniejszy od swojego zespołowego kolegi. Mocno wyglądał też 4. Lawson, wyprzedzając m.in. Verstappena, choć jego naturalnie nigdy nie można skreślać.
Kierowcy ciągle nie przestawali jeździć i szukali kolejnych zysków. Nie była to typowa walka o pole position, na dwie szybkie próby. Już na 3 minuty przed końcem na P2 wbił się wspomniany Max, a z tyłu niesamowicie rozpędzony był Norris - i to on objął prowadzenie z dużym zapasem.
Wyglądało na to, że Lando może mieć PP w garści. Piastri nie poprawiał się na ostatnim przejeździe, ale na żyletki udało mu się rozpoczął jeszcze jedno kółko. Wtedy jednak niespodziankę sprawił Sainz, przejmując prowadzenie, lecz kilka sekund później pobił go Verstappen.
Norris mimo tego nie przestawał fruwać i ponownie notował lepsze sektory, a jednocześnie wyszedł z The Strip bokiem. To on został zwycięzcą kwalifikacji, a Piastri zajął dopiero 5. pozycję, popełniając błąd na sam koniec.
P2 przypadło Verstappenowi, który jak zwykle zmaksymalizował rezultat, a w top 3 utrzymał się Sainz. Piastriego od czołówki oddzielił jeszcze Russell. Świetne P6 trafiło w ręce Lawsona, który w Q3 wygrał z Alonso, Hadjarem, Leclerciem oraz Gaslym.
Ładowanie danych
