Max Verstappen wygrał chaotyczne kwalifikacje w Kanadzie. Pogodę znakomicie wykorzystał Nico Hulkenberg, który znalazł się na P2 tuż przed nadejściem większych opadów.
Q1 - blokowanie
Gdy kierowcy w końcu opuścili garaże, na torze już nie padało, ale nawierzchnia wciąż pozostawała mokra. Szanse na wystąpienie deszczu według prognoz wynosiły 90%.
Zawodnicy zgodnie postanowili rozpocząć rywalizację o najlepsze czasy na oponach przejściowych, jednakże już po chwili byli zmuszeni przerwać próby z powodu czerwonej flagi, wywieszonej z powodu awarii w bolidzie Zhou Guanyu.
Alfa Romeo Chińczyka już na wyjeździe z pit lane straciła moc i zatrzymała się na początku drugiego sektora, ale dosłownie chwilę po zawieszeniu sesji maszyna ożyła i pozwoliła na powrót do garażu, a następnie nawet na kolejny wyjazd.
Kierowcy kręcili okrążenie za okrążeniem, raz za razem zmieniając się na prowadzeniu, ale w samym czubie liczyli się wyłącznie Verstappen i Alonso, notujący coraz to lepsze czasy.
Walkę z przyczepnością prowadzili natomiast Leclerc i Perez, wyjeżdżający szeroko w sekcji zakrętów 8-9. Pierwszy z nich dołączył również do Nando w narzekaniu na blokującego go Tsunodę, który za kilka incydentów znalazł się pod lupą sędziów.
Na minutę przed końcem pałeczkę lidera przejął Fernando i ale już po upływie czasu odstąpił ją Verstappenowi z czasem 1:20.851, 0.630 sekundy lepszym od wyniku Hiszpana.
Na trzecim miejscu zameldował się Hamilton, ale główną gwiazdą Q1 zdecydowanie był... tłok na torze, którego symbolem niech będzie wściekłość Gasly’ego na blokującego go Sainza, co prawdopodobnie kosztowało Francuza awans do Q2. Hiszpan zaś za powyższe zajście musi liczyć się z możliwą karą.
Awansu nie uzyskali: Tsunoda, Gasly, de Vries, Sargeant i Zhou.
Q2 - nie boli go?
W drugim segmencie czasówki aura wciąż była raczej deszczowa, ale Alex Albon jako pierwszy zaryzykował i rozpoczął na oponach typu slick. W tzw. międzyczasie piruet zaliczył zaś Lance Stroll, który na swoje szczęście musiał na skutek tego wymienić tylko przednie skrzydło.
Po serii pierwszych okrążeń na softy zaczęli się przesiadać kolejni kierowcy, widząc fantastyczne tempo, jakie prezentował zawodnik Williamsa, notujący fioletowy drugi i trzeci sektor.
Autorem kolejnej niebezpiecznej sytuacji był natomiast Sainz, niemalże zderzający się z frunącym po prostej Tajem, gdy nieudolnie próbował ustąpić mu miejsca. Po chwili jednak na obiektywach kamer zaczęły pojawiać się krople, więc czasu na poprawę zaczęło się robić coraz mniej, a pod kreską wciąż znajdowali się, podobnie, jak w Hiszpanii, Leclerc i Perez.
Na domiar złego Monakijczykowi została pokazana biało-czarna flaga za nieprzestrzeganie instrukcji dyrektora wyścigu związanych z limitami toru. Obaj ci zawodnicy, popełniający błąd za błędem, pożegnali się z walką o pole position, a na szczycie tabeli Q2 do końca pozostał Albon.
Do listy kierowców, którzy są zagrożeni karą za spowalnianie innych podczas kwalifikacji, dołączył natomiast Stroll, blokujący Estebana Ocona. Lance również na tym etapie zakończył swoją sobotnią aktywność na torze.
Awansu nie uzyskali: Leclerc, Perez, Stroll, Magnussen i Bottas.
Q3 - Piastri przerwał zabawę
Podczas shoot-out’u rozpadało się już na dobre, a z czasem miało być tylko gorzej, więc kierowcy szybko zabrali się do pracy. Poprzeczkę ustanowił przewodzący stawce i nieustannie walczący o przyczepność Verstappen, któremu rękawicy nie był w stanie rzucić nikt, nawet stający na rzęsach Alonso.
Wymagającym warunkom nie podołał Oscar Piastri, który rozbił swojego McLarena w T7 i wywołał kolejną czerwoną flagę na 7 minut przed końcem kwalifikacji. Wartym odnotowania było jednak P2 uzyskane przez Nico Hulkenberga na krótko przed tym incydentem, które w obliczu coraz mocniejszych opadów mogło okazać się jego finalną pozycją startową.
Tak też się stało. Po wznowieniu rywalizacji wyłączono DRS, co w połączeniu z wciąż nasilającymi się opadami już na kilka minut przed finiszem pozwoliło nam poznać obsadę pierwszego rzędu.
Wyniki czasówki nie muszą jednak przełożyć się na finalne ustawienie na starcie, bowiem wielu kierowców będzie musiało stawić się na dywaniku arbitrów.
Ładowanie danych