Charles Leclerc okazał się najlepszy w kwalifikacjach do GP Miami 2022. Carlos Sainz odkupił winy po rozbiciu się w piątek i pomógł zespołowi zablokować pierwszy rząd na starcie.
Q1 - Ciężary Hamiltona i problemy z blokującymi autami
Kilka chwil po zapaleniu się zielonego światła w pit lane znaczna część kierowców wyjechała na rozgrzany do 52 stopni Celsjusza obiekt usytuowany wokół Hard Rock Stadium, aby wykręcić pierwsze poważne czasy w Miami. Zabrakło pośród nich Estebana Ocona, który przez swoje bliskie spotkanie z bandą podczas FP3 i niemożliwe do naprawienia na czas uszkodzenia samochodu był zmuszony opuścić sobotnią czasówkę.
Po pierwszej serii przejazdów na czele uplasowali się dwaj kierowcy Red Bulla, którym przewodził urzędujący czempion, Max Verstappen, który dzięki rewelacyjnie przejechanemu drugiemu sektorowi zdołał uzyskać ponad półsekundową przewagę na drugim Perezem i trzecim Russellem, który to zdawał się potwierdzać, że poprawki Mercedesa przywiezione w ten weekend naprawdę działają.
Kolejne poprawiane okrążenia przyniosły nam jednak zmianę warty na fotelu lidera, który objął Charles Leclerc, schodząc poniżej 1:30. i wyprzedzając drugiego Maxa o dość pokaźne niecałe 0.4 sekundy.
Problemy na Miami International Autodrome nękały natomiast Lewisa Hamiltona, który miał ogromne trudności z przejechaniem choćby jednego czystego kółka, przez co przez znaczną część pierwszego segmentu kwalifikacji znajdował się w strefie spadkowej.
Brytyjczyk wydostał się z niej dopiero w ostatnich sekundach Q1, czego nie zdołali uczynić obaj zawodnicy Williamsa, Kevin Magnussen oraz Zhou Guanyu, który narzekał na blokujące go samochody. Trzeba przyznać - na jego drodze było naprawdę wiele.
Pozytywnym zaskoczeniem były natomiast awans Micka i obu Astonów, prezentujących niezłą formę na amerykańskiej ziemi.
Q2 - Russell odpada, obiecujące AlphaTauri
Druga odsłona kwalifikacji rozpoczęła się równie intensywnie co pierwsza i po raz kolejny odznaczyła się świetnym początkiem w wykonaniu Czerwonych Byków oraz ich holenderskiego kierowcy, który z czasem 1:29.202 wyrobił półsekundową przewagę nad rywalami.
Nie starczyła ona ponownie na długo, bowiem niedługo później jego główny konkurent z Ferrari poprawił ten wynik o 0.072 i to jego nazwisko znalazło się na szczycie tabeli.
Koniec problemów Mercedesa obwieściliśmy jednak chyba zbyt szybko, ponieważ podskakiwanie na prostych, dręczące W13 od początku sezonu, powróciło, na co przez radio zwracał uwagę George Russell, muszący ratować się kilkukrotnie przed uciekającą tylną osią. Wygląda na to, że przed inżynierami w Brackley jeszcze mnóstwo pracy.
Na 2 minuty przed finiszem rywalizacja o awans do shoot-out’u nabrała wypieków, gdy większość stawki znalazła się na ostatnich okrążeniach pomiarowych. Świetne okrążenie zrobili na koniec Bottas i Norris, przechodzący do Q3 z odpowiednio 6. i 3. lokaty.
W top 10 zabrakło natomiast miejsca dla Micka Schumachera, Fernando Alonso, George’a Russella, Sebastiana Vettela i Danela Ricciardo, którego wyjazd na tor w ostatniej chwili pomimo zmagań z problemami ze skrzynią biegów i tak był swego rodzaju cudem. Ale niestety, wysiłki Australijczyka starczyły jedynie na P14.
Q3 - Ferrari blokuje pierwszy rząd, kłopoty Verstapena
Na kilkanaście minut przed godziną 23 czasu polskiego rozpoczęło się ostateczne starcie w Miami, które przesądzić miało o tym, kto ustawi się jako pierwszy do jutrzejszego wyścigu. Kierowcy tradycyjnie nie zwlekali z opuszczeniem garaży i szybko znaleźli się na torze.
Jako pierwszy linię mety przekroczył Charles Leclerc, ustawiając poprzeczkę na poziomie 1:29.055. Nie przetrwała ona jednak długo, bowiem poniżej 1:28 zszedł Verstappen, notując czas 1:28.991. Jednakże najbardziej imponująca była znikoma różnica dzieląca pierwszą trójkę, uzupełnioną przez Sainza, która zmieściła się w zaledwie 80 tysięcznych sekundy!
Checo nie wyglądał natomiast, jakby miał „wtrącić” się do bitwy o pole position, a ze stratą 0.507 do swojego zespołowego kolegi jechał raczej w swojej lidze, mając w połowie Q3 bezpieczną przewagę nad piątym Bottasem.
Na trzy minuty przed końcem emocje zaczęły rosnąć, gdy cała dziesiątka wyjechała na tor na ostatni przejazd,. Pierwszy z liderów na okrążenie prawdy wyruszył Monakijczyk, który uzyskał rekordowy czas w pierwszym sektorze, zaraz przebity przez jadącego za nim Sainza.
W drugim sektorze górą był jednak Leclerc i tak też sytuacja utrzymała się do samego końca - z czasem 1:28.796 przejął on P1, którego nie byli w stanie odebrać mu ani Carlos Sainz, ani Max Verstappen, który przez błąd na ostatnim okrążeniu nie poprawił swojego wyniku z pierwszego okrążenia w Q3 i skończył kwalifikacje na trzecim miejscu.
Świetnym tempem wykazał się Valtteri Bottas, który ustawi jutro swoją Alfę Romeo z numerem 77 na 5. polu startowym. Na pochwałę zasługuje również Sergio Perez, który znacznie zbliżył się do prowadzącej trójki i podczas wyścigu może powalczyć z nimi o podium.
Red Bull i Ferrari zdają się być bardzo blisko siebie, więc, o ile tor i samochody na to pozwolą, powinniśmy oglądać jutro fenomenalne widowisko i mnóstwo bliskiej walki o najwyższy stopień pudła, choć na jego zdobycie największą szansę będzie miał naturalnie dzisiejszy triumfator - Charles Leclerc.
Ładowanie danych