Carlos Sainz zdobył pole position do GP Singapuru 2023, wyprzedzając George'a Russella i Charlesa Leclerca. W Q2 odpadli obaj kierowcy Red Bulla.

Czasówka przed rywalizacją na przepięknym Marina Bay Street Circuit zapowiadała się znakomicie ze względu na niejasny układ sił po treningach. Zmagania rozpoczęły się w dobrych warunkach, typowych dla tego regionu.

Q1

Już pierwszy segment pokazał, że różnice mogły być dziś naprawdę minimalne. Zawodnicy byli bardzo blisko siebie nie tylko w środku stawki, ale też w czołówce, gdzie zameldowały się bolidy aż pięciu ekip.

Nikt nie mógł czuć się pewnie w kontekście awansu na szybko ewoluującym torze. W końcówce na szczycie klasyfikacji meldowali się m.in. Yuki Tsunoda czy duet Haasów. Q1 zakończyło się jednak nieco przedwcześnie.

Powodem była czerwona flaga po potężnym wypadku Lance'a Strolla w ostatnim zakręcie, co sprawiło, że niektórzy musieli odpuścić przejazdy. W gronie pechowców znalazł się przede wszystkim Oscar Piastri.

Awansu nie uzyskali: Bottas, Piastri, Sargeant, Zhou i Stroll (kraksa).

Q2

W trakcie przerwy okazało się, że po sesji pod lupę sędziów trafi Max Verstappen, który chciał być sprytny przy wyjeżdżaniu z alei, a także kilku innych kierowców, którzy zatrzymali się przed ostatnią sekcją, by podziwiać piękno Singapuru przepuszczać rywali.

Najlepszymi wynikami wymieniali się Fernando Alonso, George Russell i Carlos Sainz, lecz wszystkie oczy były zwrócone na oba bolidy Red Bulla, które po prostu nie wyglądały jak RB19 przez cały sezon 2023. Sergio Perez popełnił błąd na swoim okrążeniu i zagwarantował sobie kolejne odpadnięcie w Q2. Kółko Maxa Verstappena nie było natomiast za szybkie i dało mu tylko tymczasowe P10.

Pozycja Holendra zmieniła się zaraz na P11 po dobrej próbie Liama Lawsona, który pierwszy raz w swojej karierze wbił się do Q3. Na domiar złego dwukrotny mistrz ponownie podpadł arbitrom i przyblokował Yukiego Tsunodę.

Awansu nie uzyskali: Verstappen, Gasly, Perez, Albon i Tsunoda.

Q3

Walkę o pole position najlepiej rozpoczęli reprezentanci Ferrari, którzy mieli sporą przewagę nad rywalami - ponad 0.3 sekundy nad Lando Norrisem i spokojnie ponad 0.6 sekundy nad Mercedesami. Niemały zapas nad Charlesem Leclerciem miał też sam Carlos Sainz - 0.251 sekundy - który w obliczu braku Byków był w najlepszym położeniu przed finałową rozgrywką.

Wydawało się, że to właśnie Monakijczyk i Hiszpan stoczą decydujący bój. Po drugich okrążeniach górą był się ten, który zdobył PP ostatnio na Monzy, ale w grze był jeszcze George Russell, który wszedł pomiędzy czerwone maszyny.

Drugi rząd uzupełnił Lando Norris, pokonując Lewisa Hamiltona. Niezłą sesję miał też Kevin Magnussen - Duńczyk nie tylko rozprawił się z zespołowym kolegą, ale także z Fernando Alonso.

Ładowanie danych