Kariera Lando Norrisa za sprawą ostatniego sezonu coraz bardziej przypomina motorsportowy odpowiednik Metalliki. Brytyjczyk podobnie jak amerykański zespół zaczął od heavy metalu i co jakiś czas pokazywał, że ma duży potencjał i możliwości, ale tak jak kapela na początku lat dziewięćdziesiątych przeszła w spokojniejsze i bardziej przebojowe brzmienia, tak kierowca McLarena postawił przede wszystkim na nieco cichszą, ale za to powtarzalną w swojej solidności jazdę. 

Klasyfikacja generalna: 7. miejsce

Punkty: 122

Najlepszy wynik: P3 (GP Emilii-Romanii)

Kwalifikacje: 20-2 vs Ricciardo 

Wyścigi: 16-5 vs Ricciardo

DNF: 2

Wasza ocena: 6.70 (P8)

Nasza ocena: 6.47 (P8)

Lando Norris niczym Metallica; Podsumowanie sezonu F1 2022, Parcfer.me

W obu przypadkach przemiana dała pożądane efekty. Płyta „Metallica” osiągnęła wielki sukces i stała się jednym z największych klasyków w historii muzyki, a Norris po cichu zaliczył najrówniejszy i najbardziej dojrzały sezon w swojej karierze. Nie przeszkodziła mu w tym nawet słaba jak na standardy stajni z Woking konstrukcja, w której nie było tyle potencjału i takiego pazura jak w latach 2020 i 2021.

Największe wrażenie robi jednak forma kwalifikacyjna Lando. Sprawił, że Daniel Ricciardo na jego tle wyglądał jak 10-latek, który przyszedł na boisko zapytać się dorosłych, czy może do nich dołączyć, a ci się zgodzili pod warunkiem, że stanie na bramce. Rezultat takiego starcia jest wiadomy, a Norris z każdym kolejnym golem konsekwentnie poniżał kolegę, szukając coraz to bardziej efektownych sposobów na wykończenie do praktycznie pustej bramki. 

Trudno inaczej określić pokonanie zespołowego partnera wynikiem 20-2 i odstawienie go na średnio 0.364 sekundy na okrążenie. Nawet Nicholas Latifi nie tracił aż tyle w porównaniu z Alexem Albonem - 3 wygrane w czasówkach i średnia strata 0.351 sekundy - a co by o Australijczyku i jego poprzedniej kampanii nie mówić, to jest on przynajmniej dwie półki wyżej od Kanadyjczyka. 

Brytyjczyk już wcześniej dał się poznać jako bardzo solidny kierowca na pojedynczym okrążeniu. Lando od momentu wejścia do F1 może pochwalić się wynikiem 4-0 w bitwach kwalifikacyjnych przeciwko kolegom z zespołu, ale to pierwszy raz, gdy równie mocno zezłomował partnera. W sezonie 2019 wygrał rywalizację z Sainzem w stosunku 11-10, a rok później bilansem 9-8. Ricciardo od momentu dołączenia do McLarena pokonał Norrisa tylko 9 razy, z czego w przeciągu ostatniego roku tylko dwukrotnie górował nad 23-latkiem. 

Oprócz tego wychowanek ekipy z Woking aż 16 razy w tej kampanii awansował do Q3 w piątym najszybszym bolidzie w stawce, gdy Ricciardo w ostatniej sekwencji widziany był tylko 7 razy. Dla porównania Esteban Ocon pojawiał się tam 11 razy. Z ekip spoza top 3 częściej do trzeciej części wchodził tylko Fernando Alonso, któremu ta sztuka udała się 18 razy. Co ciekawe, Daniel ostatni raz do Q3 awansował na Monzy, podczas gdy Lando od GP Włoch za każdym razem kończył czasówki w top 10.

Patrząc na statystyki i klasę kierowców, których Norris pokonywał na przestrzeni ostatnich 4 lat, zdecydowanie za mało mówi się o tym, jak szybki na jednej próbie jest Lando. Już teraz lider McLarena spokojnie może dosiadać się do jednego stołu z Fernando Alonso czy duetem Mercedesa, a i wybranie go do top 3 za plecami Verstappena i Leclerca merytorycznie pewnie by się obroniło.

Lando Norris niczym Metallica; Podsumowanie sezonu F1 2022, Parcfer.me

Natomiast wciąż tym, co najważniejsze, jest tzw. racecraft, w którym Lando poczynił zdecydowany progres od debiutanckiego sezonu. Po pierwszych latach Brytyjczyk mógł pracować przede wszystkim nad regularnością, bo okresy robienia większego hałasu, niż pozwalał akustyk, przeplatał momentami robiącymi mniejsze wrażenie.

Najbardziej uwidocznił to sezon 2020, w którym Lando po czterech rundach zgarnął aż 36 punktów, w tym podium w GP Austrii, po czym do końca sezonu zatracił cały swój blask, przegrywał regularnie rywalizację z Carlosem Sainzem i tylko w Bahrajnie oraz Abu Zabi był w stanie wyjść znacznie ponad przeciętną. 

Teraz się to zmieniło. W tym roku stał się jednym z najrówniej jeżdżących kierowców w całej stawce. Po tym sezonie trudno mu cokolwiek zarzucić i wskazać, że któryś weekend zepsuł. Jedynie w Miami nie popisał się przy incydencie z Gaslym, ale w tamtym przypadku była to wina obu stron.

Brytyjczyk jako jedyny zawodnik zespołu spoza top 3 stanął w tym roku na podium, a oprócz tego w piątym najszybszym bolidzie w przedbiegach zapewnił sobie 7. miejsce w klasyfikacji kierowców, zdobywając aż 122 punkty. Oprócz tego, pomimo niższej konkurencyjności konstrukcji aniżeli w ostatnich dwóch sezonach, tylko pięciokrotnie nie kończył na punktowanych pozycjach, z czego w Brazylii miał usterkę, a w Belgii, Kanadzie i Bahrajnie zawiodły możliwości bolidu.  

McLaren bardzo świadomie podchodzi do rozwoju swojego wychowanka i przemieniania go w mocnego lidera zespołu. Lando to inny kierowca niż jeszcze 2 lata temu. Widać w nim większą dojrzałość na torze, odpowiedzialność i powoli też cechy, dzięki którym można myśleć, że stać go na bycie jedynką ekipy chcącej walczyć o wygrane.

Lando Norris niczym Metallica; Podsumowanie sezonu F1 2022, Parcfer.me 

Nie popełnia dziwnych błędów, nie znika na kilka weekendów z radaru i zawsze jest tam, gdzie być powinien. Teraz to on stał się benchmarkiem, do którego porównywany będzie  Oscar Piastri. Po latach zestawiania z Sainzem, Ricciardo czy nawet innymi kierowcami środka stawki w końcu buduje swoje własne „ja” i rzuca rękawicę zawodnikom z czołowych ekip. Jego tegoroczne występy wielu stawia obok kampanii Alonso - bez szaleństwa, bo się nie dało, ale zabójczo skutecznie.

Nawet nasze oceny, czy to te redakcyjne, czy czytelników, nie oddają tego, jak mocny był to sezon w wykonaniu Norrisa. Co prawda przeszedł nam obok radaru, ale po cichu w 200% wykonał swoje zadanie, wbił gwoździe do trumny, w której drzemał Daniel Ricciardo, a także nie dał choćby pół powodu, abyśmy mogli narzekać, że dalej mu czegoś brakuje. 

Na tak niskie noty składa się w dużej mierze to, że McLaren nie doskoczył poziomem do możliwości swojego kierowcy, a za regularne dojeżdżanie jako najlepszy z reszty stawki rzadko kiedy dostaje się coś więcej niż siódemkę. Tak, to już jest ten etap, w którym mały Lando przemienia się w dojrzałego Norrisa i to jego potencjał oraz umiejętności są blokowane przez pomarańczową maszynę, a nie odwrotnie. 

Pomimo braku fajerwerków i cichego wykonywania brudnej roboty 23-latek ma za sobą zdecydowanie najlepszy i najrówniejszy sezon w karierze. Sezon, który może okazać się dużym krokiem do przodu dla samego kierowcy i który mógł zbudować wiele fundamentów, z których Lando będzie garściami czerpał w kolejnych latach swojej kariery. Ostatecznie zerwał z metką małego śmieszka, któremu na torze brakuje pazura. Jestem przekonany, że w najbliższych kampaniach coraz więcej dobrego będziemy mówić o Norrisie jako kierowcy, aniżeli o nim jako osobie.