Władze F1 oficjalnie potwierdziły dziś, iż Grand Prix Las Vegas dołączy do harmonogramu mistrzostw świata od sezonu 2023.
Temat trzeciego wyścigu w Stanach Zjednoczonych przewijał się w środowisku Formuły 1 już od dłuższego czasu, a cały ten wątek nabrał sporej dynamiki po styczniowych publikacjach, w których potwierdzono znaczący postęp w tej sprawie.
Dziś natomiast wszystkie doniesienia z ostatnich miesięcy znalazły odzwierciedlenie w świecie rzeczywistym, czego następstwem będzie organizacja ulicznej i nocnej rundy w Światowej Stolicy Rozrywki.
Tym samym najwyższa kategoria wyścigowa już od kolejnej kampanii będzie wizytować Amerykę trzykrotnie w sezonie, bowiem w kalendarzu obecne są już zawody w Austin i Miami.
Mapa toru:
GP Las Vegas będzie liczyło 50 okrążeń. Zaprezentowana nitka toru została wybrana z aż 31 różnych projektów. Ma ona 6,12 km, 3 długie proste oraz 14 zakrętów. Najdłuższy odcinek, pokonywany pełnym gazem, ma pozwolić kierowcom na osiąganie aż 342 km/h.
Chociaż będzie to rywalizacja na ulicach, obiekt będzie miał 12-15 metrów szerokości, a seria wykorzysta tylko jedną stronę słynnego The Strip. Nawierzchnia trasy zostanie wygładzona przed powrotem miasta do kalendarza F1.
Ogłoszona dziś umowa jest trzyletnia, jednak jak powiedział Stefano Domenicali podczas konferencji prasowej w miejscu rozgrywania widowiska, planem jest pozostanie na dłużej, "bo to Las Vegas".
Pierwsza edycja wyścigu odbędzie się w jedną z sobót w listopadzie 2023 roku. Choć termin nie jest jeszcze potwierdzony, mówi się, iż będzie to 25 listopada, czyli weekend tuż po amerykańskim Święcie Dziękczynienia, jak i kluczowa faza mistrzostw, co ma przynieść jeszcze większe zainteresowanie.
Przesunięcie dnia wyścigu to celowy zabieg, który ma podwyższyć oglądalność i zapobiec zahaczeniu o niechciany poniedziałek w innych częściach świata. Dzięki temu Europa obejrzy go w niedzielny - jak na swoją strefę czasową - poranek, a Azja uczyni to w porze obiadowej.
Co więcej, będzie to runda organizowana nie tylko przez zewnętrznego promotora, ale z inicjatywy samej Formuły 1, której niezwykle zależało na pojawieniu się w Nevadzie. Z plotek wynika, że wiąże się to z brakiem standardowej opłaty licencyjnej, ale w zamian sprawia, iż zyski trafią do skarbonki królowej motorsportu.
W trakcie ogłaszania dołączenia Las Vegas do kalendarza CEO Liberty Media, Greg Maffei, wspomniał, iż spodziewa się 170 tysięcy odwiedzających i ogromnego wpływu na ekonomię, rzucając przy tym kwotą rzędu pół miliarda dolarów.