Nicholas Latifi przypadkowo odegrał dość ważną rolę w finale sezonu 2021, jednak po wszystkim zapewniał, że nie miał żadnych złych zamiarów.
Wyjątkowo niefortunnie ułożyło się GP Abu Zabi dla Nicholasa Latifiego. Kanadyjczyk jechał bardzo przeciętne zawody, w trakcie których jego głównym rywalem był Mick Schumacher, a na domiar złego 26-latek pod koniec wyścigu rozbił się w T14.
To zajście spowodowało wyjazd samochodu bezpieczeństwa i po wielu kontrowersjach ostatecznie otworzyło Verstappenowi szansę na pokonanie Hamiltona.
Nicholas po zdarzeniu wyszedł do mediów i wyjaśnił, jak doszło do uszkodzenia bolidu, jednocześnie podkreślając, że nie miał złych intencji i nie chciał wpłynąć na losy mistrzostw świata.
- Mieliśmy trudności ze złapaniem przyczepności w tej sekcji zakrętów, zwłaszcza w miejscu, w którym się rozbiłem. Przez cały weekend miałem problemy w tym zakręcie, więc w połączeniu z brudnymi oponami i brudnym powietrzem popełniłem błąd - powiedział dla Autosportu.
- W tamtej chwili nie zdawałem sobie sprawy z konsekwencji tej sytuacji. Oczywiście ani przez chwilę nie miałem w głowie zamiaru, aby wpłynąć na wynik wyścigu. Popełniłem błąd i zrujnowałem swój własny wyścig.
Zapoczątkowana przez Latifiego sekwencja zdarzeń została porównana do tej z 2008 roku, gdy Timo Glock, zmagający się z brakiem przyczepności na mieszance na suchy tor, dał się wyprzedzić Hamiltonowi na ostatnim zakręcie w GP Brazylii, dzięki czemu Brytyjczyk wyrwał mistrzostwo Felipe Massie.
- Nie chciałem stworzyć podobnej sytuacji do tej z Glockiem w 2008 roku. Mogę jedynie przeprosić za wpływ na wynik wyścigu i stworzenie czegoś takiego. Ale to był po prostu błąd.