Charles Leclerc był wściekły na siebie zaraz po przekroczeniu linii mety podczas GP Turcji. Nie krył frustracji już podczas rozmowy ze swoim inżynierem wyścigowym.
- Jestem ku... głupi, zrobiłem gó... robotę - krzyczał przez radio po przekroczeniu linii mety.
Monakijczyk pokazał dzisiaj jednak świetne tempo. Mimo słabego startu, potrafił przebić się wysoko w klasyfikacji.
Pod koniec zawodów zawzięcie gonił Sergio Pereza. Na ostatnim okrążniu nawet go wyprzedził i przez chwilę znalazł się na 2. miejscu. Wtedy jednak popełnił błąd, przestrzelił dohamowanie i w efekcie spadł poza podium, bo przed nim znalazł się również jego kolega z zespołu Sebastian Vettel.
Leclerc nie krył frustracji z powodu swojej pomyłki. Zaraz po wyścigu w komunikacji radiowej ze swoim inżynierem wyścigowym poniosły go nerwy. Zaczęło się od tego, że otrzymał pochwałę za dobrą postawę.
- Zrobiłem gó... robotę. Zrobiłem gó... robotę. Zrobiłem gó... robotę. Zrobiłem gó... robotę - wrzeszczał 23-latek, gdy inżynier prosił go o wciśnięcie "slow button".
- Jestem ku... głupi, tak samo jak w Baku. Jestem na siebie bardzo wkurzony - powtarzał młody kierowca Ferrari.
Potem Charles puścił jeszcze wiązankę przekleństw po włosku i na szczęście po dłuższej chwili się uspokoił, po czym już bez emocji pogratulował Vettelowi, stwierdzając, że podium mu sie należało, bo to nie był dla Seba dobry rok.