Po przedwczesnym zakończeniu Grand Prix Francji Charles Leclerc został poproszony o skomentowanie bolesnych wydarzeń, do jakich doszło w trakcie rywalizacji.
Niedzielny wyścig na torze Paul Ricard przyniósł kolejny w tym sezonie dramat w szeregach Ferrari. Chociaż na początku zmagań Monakijczyk był w stanie odpierać ataki Maxa Verstappena, to po pit stopie Holendra sytuacja kierowcy Scuderii uległa diametralnej zmianie.
Wicelider klasyfikacji generalnej stracił kontrolę nad swoim bolidem w zakręcie nr 11, przez co wylądował w barierach, z których nie zdołał się wydostać. Tuż po wypadku zakomunikował on swojemu zespołowi, że znów napotkał problem z przepustnicą, ale w późniejszych rozmowach z mediami doprecyzował, że to nie ona doprowadziła do kraksy.
- To nie był problem mechaniczny. A przynajmniej nie wiem jeszcze, czy tak było, ale nie wyglądało na to. To był po prostu błąd - przyznał.
- Nie wiedziałem, że zostawiłem włączone radio - dodał, pytany o swój krzyk rozpaczy w kokpicie. - Ale oczywiście jest to niezwykle frustrujące. Czuję, że od początku sezonu występuję na prawdopodobnie najwyższym poziomie w mojej karierze, ale traci to sens, jeśli popełniam takie błędy.
- Myślę, że łącznie straciliśmy już 32 punkty. Mam na myśli 25 oczek z dzisiaj, ponieważ prawdopodobnie wygralibyśmy ten wyścig z uwagi na naszą prędkość, a także 7 z Imoli, gdzie również zaliczyłem pomyłkę.
- Pod koniec roku będziemy liczyć stracone punkty i jeśli zabraknie nam tych 32 oczek, to będę wiedział, że to moja wina i tym samym nie zasłużyłem na zdobycie tytułu. W drugiej połowie sezonu muszę zapanować nad tym wszystkim, jeżeli chcę zostać mistrzem świata.
Największy przegrany zawodów w Le Castellet wyjaśnił również, że problem z przepustnicą pojawił się po uderzeniu w ścianę, gdy próbował wyjechać do tyłu, dodając, że nie doświadczył powtórki kłopotów z pedałem gazu sprzed dwóch tygodni w Austrii.
- Wielka szkoda, że nie mogłem wycofać, ponieważ samochód nie był przesadnie uszkodzony. Mogliśmy kontynuować ściganie, ale to tylko szczegół. Przede wszystkim nie mogę rozbijać maszyny, a wtedy wszystko powinno działać lepiej.
- Przez cały weekend balans bolidu nie działał zgodnie z oczekiwaniami. Lubię jeździć z nadsterownością, ale bardzo trudno jest być konsekwentnym, gdy jest ciepło. Nie zaprezentowałem właściwej spójności, przez co zapłaciłem cenę w postaci popełnienia jednego dużego błędu podczas wyścigu - ocenił, pytany o zachowanie swojego auta.
Leclerc docenił także postawę Verstappena, który po jego wypadku prosił inżyniera o podanie stanu zdrowia swojego głównego rywala. Gdy dziennikarze zapytali Charlesa, w jaki sposób zamierza odkuć się po niefortunnych wydarzeniach, odparł: - Sądzę, że zamknę się w mieszkaniu... Chcę po prostu zostać w domu.