GP Monako wyjątkowo nie lubi Leclerca. Charles jeszcze ani razu nie przekroczył linię mety w swoim domowym wyścigu, aczkolwiek ten weekend był szczególnie bolesny.
Kierowca Ferrari po zdobyciu pierwszego miejsca w kwalifikacjach nie był w stanie nawet ruszyć do wyścigu w którym był faworytem do zgarnięcia kompletu punktów.
Leclerc nie ukrywał rozczarowania tym, jak ostatnie 24 godziny potoczyły się dla niego i zespołu, który - jak sam twierdzi - sprawdził wszystko, co mogło być związane z jego sobotnim wypadkiem.
- Jestem smutny, bardzo smutny. Trudno to przyjąć. Jest mi przykro także z powodu zespołu, bo nasi ludzie sprawdzali wszystko. Wszyscy mechanicy byli w pośpiechu już od wczoraj, kontrolując całe auto. Wszystko było w porządku.
- Było wiele emocji. To tor, który ma dla mnie wyjątkowe znaczenie. Dla każdego kierowcy to domowy wyścig i każdy chce się spisać dobrze, a ja nigdy nie ukończyłem wyścigu w Monako. W tym roku miałem startować z pole position, ale nawet nie wystartowałem, więc to trudne, ale jest jak jest. Muszę to przełknąć i naciskać, by w przyszłości było lepiej.
Niespełna 24-letni Monakijczyk opisał także, jak wyglądało jego okrążenie zapoznawczne i moment, w którym doszło do awarii w jego konstrukcji.
- Przejechałem pierwszy sektor na okrążeniu zapoznawczym i wszystko było w porządku. Dojechałem do tunelu i jakby coś pękło przy lewym tyle, czyli nie w skrzyni. W pierwszej chwili myślałem, że to ona, ale po pierwszych analizach wydaje mi się, że to nie ona i to coś innego. Zobaczymy.
- Jestem całkiem pewny, że to jest skorelowane z moją wczorajszą kraksą, ale musimy jeszcze dokładnie zrozumieć, jak jest. Nie chcę zdradzać zbyt wiele teraz, bo nie wiem wszystkiego. Wiem tyle, że to nie była skrzynia, a bardziej lewa część tyłu. Czy to jest związane z kraksą - zobaczymy po analizach.
Kierowca akademii Ferrari również dość bezpośrednio wypowiedział się o obecnej formie Scuderii i oczekiwaniach na następne tygodnie wyścigowe. Zdaniem Leclerca czerwony bolid w kolejnych wyścigach nie będzie się w stanie zbliżyć do dyspozycji prezentowanej na ulicach Monako.
- Naprawdę miło było znów walczyć o topowe miejsca, ale z drugiej strony - wiemy, że to jednorazowe. Samochód był bardzo dobry na tym torze, ale od następnego wyścigu wrócimy do rzeczywistości i niestety nie będziemy walczyć o takie miejsca. Z tego powodu to jest trochę bardziej bolesne niż normalnie.