Sezon 2020 dla Ferrari układa się bardzo źle i zapewne po latach będzie pamiętany jako jeden z najgorszych w historii włoskiej ekipy. Scuderia bije się głównie z zespołami środka stawki i nawet nie może się zrównać z czołówką.
Istnym pokazem człapania SF1000 był wyścig w Belgii. Spa zweryfikowało bardzo słabą jednostkę Ferrari, a kierowcy zespołu byli pożerani nie tylko przez McLarena czy Renault, a także przez Kimiego Raikkonena i Daniiła Kwiata.
Słaba forma zespołu, a także odroczenie rewolucji w przepisach technicznych o rok, spowodowały, że Charles Leclerc, który ma kontrakt aż do 2024 roku, będzie musiał wytrzymać chudsze lata.
- Cóż, nie mam specjalnego wyboru. Potrzebna będzie cierpliwość, ale jestem gotowy, by zaczekać. To jednak także moja praca, by uczynić ten proces możliwie jak najkrótszym. Nie będzie łatwo, to zajmie trochę czasu, ale jestem gotowy. Moją pracą jest dawanie z siebie tego, co najlepsze i to niezależnie od sytuacji, w której jesteśmy - komentował zwycięzca zeszłorocznych rund na Spa i Monzy.
W podobnym tonie już po GP Belgii wypowiadał się szef Ferrari, Mattia Binotto, który podkreślał, że najważniejsza jest cierpliwość i prędzej czy później nadejdzie czas stajni z Maranello.
- Jak długo zajmie nam powrót? Cóż, jeśli spojrzycie w tył na wszystkie zwycięskie serie, to przygotowania do nich trwały latami. Nie ma cudownych lekarstw w F1, potrzeba cierpliwości i stabilizacji.
Odnosząc się już do nadchodzącej rundy, Leclerc ocenił, że tegoroczny domowy wyścig będzie dla Scuderii przynajmniej równie nieudany, jak ten w Belgii i nie należy oczekiwać wygórowanego rezultatu.
- Będziemy musieli poczekać do Mugello, aby zobaczyć bardziej realny obraz naszej końcówki sezonu. Spa była trudnym wyścigiem dla nas i podobnie będzie tutaj. Na Monzy przewiduję podobny weekend, ale nie powinno być już tak źle. Nie wiem czy uda nam się wrócić na trzecie miejsce w klasyfikacji konstruktorów, ale będziemy na to naciskać. Jako kierowca będę wierzył w TOP 3 na koniec sezonu, nawet jeśli to będzie trudne do wykonania.