W początkowej fazie sprintu na ulicznym torze w Baku wyemitowano zastanawiający komunikat Charlesa Leclerca, który sprostował go na konferencji prasowej.

Podczas okresu jazdy za samochodem bezpieczeństwa, który wyjechał na tor z konieczności posprzątania trasy, Monakijczyk znajdował się jeszcze na prowadzeniu. W pewnym momencie oglądający usłyszeli krótki meldunek ówczesnego lidera wyścigu, który został błędnie zinterpretowany przez realizatora transmisji.

Osoba zajmująca się kontrolowaniem światowego sygnału telewizyjnego przekazała widzom standardową grafikę z team radio Leclerca, który według niej miał wypowiedzieć słowo cut [dosłowne tłumaczenie z ang. to cięcie]. Jest to jedno z określeń, jakiego używa się czasem do opisywania problemu z przerywającą jednostką napędową.

Okazało się, że Charles nie informował swojej ekipy o kłopotach z silnikiem, tylko miał na myśli słówko cat, którego brzmienie jest łudząco podobne do zwrotu cut. Startujący z P1 zawodnik zauważył bowiem bezpańskiego kota, jakich pełno jest na ulicach Azerbejdżanu, który przechadzał się w okolicach zakrętu nr 1.

- Powiedziałem „kot", a to inne słowo! - podkreślił po zakończeniu sobotnich zmagań. - Na wyjeździe z pierwszego zakrętu, na środku trasy, pojawił się kot, przez co samochód bezpieczeństwa musiał zwolnić. Byłem chyba jedynym kierowcą, który to widział.