Charles Leclerc skomentował swój błąd z Grand Prix Emilii-Romanii, przyznając, że nie wynikał on z presji.

Dla Monakijczyka zdecydowanie nie była to powtórka z niemalże perfekcyjnie przejechanej Australii. Pierwszy raz w tym sezonie zaliczył on niewymuszoną wpadkę podczas próby gonienia rywala, przez co stracił kilka oczek. 

W związku z tym, jak i wyścigiem odbywającym się przy głodnych sukcesu Tifosi, pojawiło się kilka stwierdzeń, które sugerowały, że była to kwestia narastającej presji, ciążącej na Charlesie, ale ten zdecydowanie zaprzeczył tej wersji wydarzeń.

Leclerc uważa, że błąd z Imoli nie był wynikiem presji

- Oczywiście presja ciążyła na nas nie tylko dzisiaj, ale przez cały weekend i nie wydaje mi się, żebym przed dzisiejszym wyścigiem zrobił wiele błędów. To była pomyłka, która mnóstwo mnie kosztowała. Wyciągnę z niej wnioski, ale w żadnym wypadku nie była to kwestia dodatkowej presji czy czegoś takiego.

- Zobaczyłem szansę, której przedtem wydawało mi się, że nie było. Jasne stało się dla mnie,, że możliwości pozwalają tylko na zdobycie trzeciego miejsca. Ale dostrzegłem szansę i spróbowałem ją wykorzystać. Pojechałem nieco szybciej w zakrętach 14-15, zbyt mocno najechałem na krawężnik i obróciłem się. Nie sądzę natomiast, żebym więcej wówczas zaryzykował - komentował po wyścigu obecny lider klasyfikacji generalnej.

- Byłem tam [w Variante Alta] szybki, a samochód dobrze się tam czuł. Zwłaszcza w wyścigu wydawało mi się, że to był jeden z zakrętów, na którym Checo był wolniejszy ode mnie. Na tamtym okrążeniu wiedziałem, że jest szansa, więc naciskałem mocniej i to było zbyt mocne. Ale poza tym nie uważam, żebym podjął niepotrzebne ryzyko.

Komentując sprawę na antenie Sky, Leclerc potwierdzał, że możliwości samochodu pozwalały realnie jedynie na wywalczenie najniższego stopnia podium, a także stwierdził, że spin w zakręcie 14. był efektem jego zachłanności, wartej ostatecznie siedem punktów, o których wartości przekonamy się zapewne w Abu Zabi.

Leclerc uważa, że błąd z Imoli nie był wynikiem presji

- Wielka szkoda. To, co działo się przed spinem, to detale i element ścigania, ale uważam, że ten piruet nie powinien mi się dzisiaj przydarzyć.

- P3 było najlepszym rezultatem, jaki mogłem osiągnąć. Nie mieliśmy tempa na wiele więcej. Byłem zbyt chciwy i zapłaciłem za to wysoką cenę, tracąc siedem potencjalnych punktów, porównując do trzeciej lokaty, na której byłem wcześniej. Wielka szkoda.

- To siedem punktów, które są wiele warte na koniec mistrzostw. Takie coś nie może się zdarzyć już nigdy więcej. Dzisiaj to tylko siedem punktów, ale następnym razem może być więcej, więc muszę być bardziej ostrożny - zakończył Leclerc.