Charles Leclerc skomentował pierwszą tegoroczną sesję kwalifikacyjną, której wynik mógł być lepszy. Goryczy temu wszystkiemu dodaje fakt, że sam zawodnik miał inną opinię w temacie, który wpłynął na końcowe rozstrzygnięcia.

Najtwardszy Tifoso ma za sobą całkiem udany występ w piątkowej czasówce, w której finalnie uplasował się na drugiej lokacie ze stratą lekko ponad dwóch dziesiątych sekundy do Maxa Verstappena. Sam zainteresowany podczas spotkań mediami podkreślił jednak, że widział sporą szansę na zdobycie pole position.

Na drodze do upragnionego sukcesu stanął pierwszy segment jazd. Wówczas, pod koniec Q1, Ferrari zdecydowało się użyć drugiego kompletu miękkich opon, co było podyktowane obawami o diametralną poprawę dotychczasowych czasów przez konkurencję i chęcią uniknięcia wpadki. Reprezentant Monako czuł się natomiast dość pewnie i wyraził swoje niezadowolenie przez radio.

W momencie, gdy Leclerc znalazł się już na torze na świeżej gumie, ekipa uznała, że rywale nie będą w stanie aż tak poprawić swoich czasów, co następnie poskutkowało ściągnięciem swojego podopiecznego na stanowisko bez mierzonej próby. Z uwagi na to zagranie bolid oznaczony numerem 16 podczas pierwszego ataku w Q3 został wyposażony w lekko zużyte opony, co oczywiście miało realny wpływ na powstałą stratę do Verstappena.

Później z kolei okazało się, iż takie działanie wpłynęło negatywnie na rytm bohatera tego tekstu, który po kolejnej wymianie kół nie był już w stanie złapać odpowiedniej harmonii z produktem dostarczanym przez Pirelli i pojechać tak jak w Q2, gdzie stoper pokazał czas lepszy o 0.014 sekundy od ostatniego kółka Maxa z Q3.

- Jestem trochę rozczarowany - powiedział Charles. - Mimo wszystko zaliczyliśmy dobry występ w kwalifikacjach. Do tej pory był to dla nas dość trudny weekend. Próbowaliśmy wielu różnych rzeczy w trakcie FP1, FP2 i FP3, dzięki czemu znaleźliśmy odpowiednie ustawienia, które doprowadziły do tego, iż czułem się bardzo pewnie w trakcie czasówki. 

- Q1 było jednak dla nas dość trudne. Niestety musieliśmy założyć dwa nowe zestawy miękkich opon, co następnie pogorszyło naszą sytuację w Q3. Finalnie były to pozytywne kwalifikacje i całkiem udany początek roku. Znajdujemy się w lepszym miejscu niż przed rokiem, więc jesteśmy bardzo zadowoleni. Teraz musimy zobaczyć, jak w praktyce wygląda nasze tempo wyścigowe. 

- Podczas Q2 wykręciłem czas na poziomie 1:29.1, co było mniej więcej wynikiem na miarę rezultatu Maxa z Q3, więc bez wątpienia miałem dziś wydajny samochód. Uważam, że po prostu straciłem trochę rytmu przez używany zestaw C3, którego musiałem użyć w finałowym segmencie. Następnie trzeba było ponownie przystosować się do nowych opon i trochę na tym straciłem. Lecz jak mówiłem wcześniej, to były całkiem udane kwalifikacje.

Więcej o tej sytuacji Leclerc powiedział na konferencji prasowej. To tam wytłumaczył, że wybicie z rytmu dotyczyło utraty dokładnego zrozumienia ewolucji toru.

- Bolid dawał dobre odczucia, ale ostatnie okrążenie nie było moim najlepszym - takie przejechałem w Q2, gdy zrobiłem wszystko, co chciałem. W Q3 nie wyczułem od razu przyczepności, co było dość dziwne. Musimy się temu przyjrzeć.

- Używany zestaw na początek Q3 sprawił, że byliśmy trochę z tyłu, bo tor ewoluował i trudniej było ocenić, jaki powinien być kąt przedniego skrzydła na ostatni przejazd. Myślę, że to tam straciliśmy część rytmu. 

- Nie jestem zadowolony z tej decyzji, ale to coś, co przedyskutujemy wspólnie. Myślałem, że margines był duży, ale oczywiście w pierwszych kwalifikacjach sezonu zespół nie chciał ryzykować. Musieliśmy więc wyjechać ponownie, na nowym komplecie miękkich opon, który ograniczył nas trochę na resztę czasówki.