Po zakończeniu rywalizacji w Meksyku sędziowie zajmowali się dwoma incydentami.
Pierwszy dotyczył samego startu i kontaktu Sergio Pereza z Charlesem Leclerciem, po którym bolid Monakijczyka był nieznacznie uszkodzony. Problematyczny okazał się wiszący kawałek skrzydła, który po paru okrążeniach odleciał z samochodu.
Reprezentant Ferrari trafił pod lupę, ponieważ podejrzewano, iż jechał autem w niekoniecznie bezpiecznym stanie. Zespół wybronił jednak swojego zawodnika, zapewniając, że przez cały czas monitorował sytuację i miał przekonanie co do tego, że część ciągle była solidnie zamocowana.
Ostatecznie kawałek skrzydła odpadł, ale nie miało to większego znaczenia, ponieważ w październiku 2022 i styczniu 2023 zatwierdzono ustalenie, według którego taki stan pojazdu nie jest określany jako niebezpieczny. Nie podejmowano więc żadnych działań.
Temat delikatnie uszkodzonych części był głośny w zeszłym roku, kiedy Kevin Magnussen kilkukrotnie oglądał czarno-pomarańczową flagę, która zmuszała go do odwiedzenia mechaników. Z uwagi na porozumienie obecnie podchodzi się do takich przypadków nieco łagodniej.
Poza tą sprawą sędziowie przyjrzeli się też kolizji Lance'a Strolla i Valtteriego Bottasa. Uznano, że błąd popełnił Fin, który dostał +5 sekund oraz 2 punkty karne. Kara czasowa zrzuciła go o jedną pozycję, za Zhou Guanyu, czyli na P15.
Zdaniem oceniających to kierowca Alfy ponosił przeważającą część winy, a kontakt miał miejsce podczas jego próby powrotu na linię wyścigową po skutecznym manewrze rywala. Stwierdzono, że werdykt jest zgodny z innymi tego typu incydentami z sezonu 2023.