Reprezentant Ferrari skomentował dzisiejsze zmagania i jest pełen nadziei przed niedzielną rywalizacją.

Przed przyjazdem F1 do Chin oczekiwania względem Ferrari były naprawdę duże. Pojawiało się wiele głosów, że jeśli Włosi mają gdzieś rywalizować z Red Bullem, to właśnie tutaj. Niestety szybko okazało się, że na suchej nawierzchni stajnia z Milton Keynes jest daleko z przodu. W obozie czerwonych nie spodziewano się jednak, że na jednym okrążeniu szybsze okażą się McLareny, a także Alonso. 

Kwalifikacje były dużym rozczarowaniem dla sympatyków Scuderii, lecz Leclerc uspokaja i jest dobrej myśli przed jutrem. Monakijczyk zdecydował się postawić na tempo wyścigowe kosztem wyższej pozycji w czasówce i zaznaczył również, iż wykonuje postępy względem poprzednich sobotnich występów.

- Jeżeli chodzi o mnie, to wiedziałem, że samochód jest ustawiony tak, aby lepiej się spisał w wyścigu. Zdawałem sobie sprawę, że zostawię coś na stole w kwalifikacjach, ale nie spodziewaliśmy się, iż McLareny i Fernando będą przed nami. Myślę jednak, że jesteśmy w dobrym miejscu i zarządzanie oponami będzie jutro kluczowe. Mamy dobre tempo wyścigowe, odpowiednio zarządzamy ogumieniem i jestem pewny, iż możemy jutro wrócić na podium. 

- Zrobiłem krok do przodu, jeśli chodzi o kwalifikacje, lecz to wciąż nie wystarcza - mówił w odniesieniu do ostatnich problemów i przegranych z Sainzem. - Zwykle podczas czasówki od razu zmuszałem samochód do pracy na limicie i czułem się przy tym swobodnie. Obecnie muszę dużo pracować na okrążeniu wyjazdowym i myśleć o wielu rzeczach, aby sprawić, żeby bolid działał na pierwszym pomiarowym kółku. To nie przychodzi naturalnie i nie jestem jeszcze na poziomie, na którym chcę być, ale to krok do przodu.

Ciekawa była reakcja Leclerca na słowa dziennikarza odnośnie przewagi Verstappena nad resztą, gdy padło, że Holender znowu znajduje się na innej planecie. Monakijczyk był zdania, że różnica nie jest tak duża i mają narzędzia, aby być blisko panującego mistrza.

- Tak, ponownie [tam jest], ale myślę też, że w wyścigu znajdujemy się jednak na podobnej planecie. Wiem, że wciąż jest bardzo, bardzo szybki. Nie wiem, jak mocno naciskał rano, ale za każdym razem, gdy [Red Bull] walczy z przednią osią, jesteśmy blisko i dystans nie jest duży. Wszystko zależy od tego, jak szybko przedrzemy się jutro. Oczywiście dogonienie go będzie niezwykle trudne, ponieważ będzie miał przed sobą czyste powietrze.