Ostatni wyścig sezonu nie przyniósł większych zaskoczeń w kwestii wygranego, bowiem Max Verstappen z wielkim spokojem dowiózł prowadzenie od startu do mety bez realnego zagrożenia z jakiejkolwiek strony. Wicemistrzostwo zdobył Charles Leclerc, a punkt Sebastian Vettel.

GP Abu Zabi w tym roku było o tyle wyjątkowe, że dla kilku kierowców było ostatnim - przynajmniej na jakiś czas - wyścigiem w królowej motorsportu. Na zasłużoną emeryturę po sezonie udaje się Sebastian Vettel, a ze stawki wypadli Mick Schumacher, Daniel Ricciardo i Nicholas Latifi. Oprócz tego wraz z zakończeniem rywalizacji zespoły zmienią Fernando Alonso i Pierre Gasly. Pierwszy swoje talenty przenosi do Astona Martina, a Francuz zastąpi Hiszpana w Alpine.

Na starcie większość stawki zdecydowała się na mediumy. Jako jedyni wyłamali się Pierre Gasly na miękkiej mieszance i Kevin Magnussen oraz Valtteri Bottas, którzy postawili na najtwardszą oponę. 

Pierwsze okrążenie stało pod znakiem walki Carlosa Sainza i Lewisa Hamiltona. Hiszpan na starcie spadł za Brytyjczyka i próbował odzyskać pozycję odważnym manewrem do T6, a Hamilton podobnie jak rok wcześniej w tym samym zakręcie ściął szykanę, pozostając przed Sainzem. Najpierw sędziowie zajęli się wypchnięciem z toru, ale szybko podjęli decyzję o tym, że nie będzie dalszego postępowania i zajęli się ścięciem zakrętu przez Hamiltona. 

W trakcie kolejnych okrążeń Sainz i Lewis w dalszym ciągu wymieniali się czwartą pozycją do momentu, w którym siedmiokrotny mistrz świata zaczął zgłaszać problemy z mocą. Hamilton na przestrzeni kilku okrążeń stracił sporo czasu i nie tylko dał się wyprzedzić Sainzowi, ale i Russellowi, który w kilka zakrętów urwał się z DRS-u kolegi z zespołu. 

Niezłą walkę na ósmym okrążeniu dali widzom także Sebastian Vettel, Esteban Ocon i Fernando Alonso. Ostatecznie zwycięsko z tego pojedynku wyszedł Francuz, a tuż za nim znaleźli się kolejno Vettel i Alonso. 

Mocne tempo po odzyskaniu P4 narzucił Carlos Sainz. Hiszpan nieco zbliżył się do trzeciego Leclerca, wykręcając swoje najlepsze czasy, a w międzyczasie dostał informację od inżyniera, że opony są w lepszym stanie, niż w Scuderii przypuszczali przed wyścigiem. 

Vettel cały czas czaił się na manewr na Estebanie Oconie, ale Francuz przez kolejne kilka okrążeń skutecznie odpierał ataki Niemca, który przez cały czas pozostawał w sekundzie od Ocona. 

Pierwszym, który zawitał do mechaników, był Alexander Albon, któremu Williams na 13. okrążeniu założył najtwardszą mieszankę i okrążenie później dokładnie tym samym odpowiedział Aston Martin, ściągając Lance'a Strolla. Na zjazd Strolla z kolei odpowiedziało Alpine, ściągając po 15 okrążeniach Estebana Ocona, którego zjazd pokryli Tsunoda, Schumacher i Gasly. 

Natomiast chwilę później okno pit stopu w czołówce otworzyli Sergio Perez i George Russell, którzy wyjechali na twardych oponach. Brytyjczyk tuż przed tym informował, że chce przejść na plan B ze względu na słabą przyczepność przodu. Cóż, w samym boksie miał też o tyle pecha, że jego pit stop był powolny, bo trwał 5.2 sekundy, a zespół wypuścił go pod koła Lando Norrisa, za co George dostał karę 5 sekund. 

Duży błąd po wyjeździe z alei popełnił Sergio Perez. Meksykanin pojechał za szeroko w zakręcie numer 6, co wykorzystał Sebastian Vettel, wyprzedzając w T9, który był zmuszony stracić czas, jadąc całe kolejne okrążenie za Vettelem.

Na 19. kółku Hamilton zgłosił swojemu inżynierowi, że najprawdopodobniej doszło do uszkodzenia podłogi w jego bolidzie. Zawodnik Mercedesa wcześniej dwukrotnie bardzo agresywnie najechał na tarkę w T1, co prawdopodobnie było powodem urwania się części podłogi. 

Trzy okrążenia później Ferrari ściągnęło do boksu Leclerca, który na twardej oponie wyjechał niespełna sekundę przed Sainzem i daleko poza zasięgiem zarówno Maxa Verstappena, jak i Sergio Pereza. 

Po boksie Monakijczyka jako jedyni wizyty u mechaników nie odbębnili Magnussen, Bottas i Vettel. O ile brak zjazdu pierwszej dwójki był spowodowany rozpoczęciem wyścigu na hardach, tak Sebastian jako jedyny z całej stawki zdecydował się na próbę przejazdu na jeden pit stop. Ciekawe o tyle, że tempo Niemca na mediumach było tak słabe, że na 25. okrążeniu będący wcześniej w boksie Esteban Ocon tracił do Vettela już niespełna 5 sekund, a sam Seb stracił pozycje nie tylko na rzecz Mercedesów, ale i siódmego Lando Norrisa. 

Sebastian szybko stracił cierpliwość do strategii Astona Martina, jasno komunikując po wyprzedzeniu przez Norrisa, że w oponach nie ma tempa, porównując siebie do siedzącej kaczki. Chwilę później czterokrotny mistrz świata zanurkował do mechaników i wyjechał na odległej 19. pozycji. 

Na 28. okrążeniu wyścig zakończył się dla Fernando Alonso, który dostał polecenie, aby zjechać do alei i wycofać się z wyścigu. Było to o tyle tajemnicze, że stało się nagle i w przekazie telewizyjnym o wycofaniu Hiszpana dowiedzieliśmy się w momencie, gdy ten już wysiadał ze swojego bolidu. Zespół w mediach społecznościowych szybko wyjawił, że w bolidzie Alonso doszło do wycieku wody. 

W międzyczasie Sainz i Leclerc narzucili niezłe tempo i obaj gonili będącego na drugim miejscu Sergio Pereza. Leclerc zniwelował stratę do Sergio do 2 sekund, ale Scuderia dość szybko wycofała się z pogoni za Perezem po tym, jak Sainz przekazał inżynierowi, że jazda Red Bulla wygląda mu na strategię na jeden zjazd. 

Kilka chwil później Leclerc usłyszał od inżyniera, że ma zjechać do boksu, jeżeli Red Bull nie zareaguje. Mistrz konstruktorów ściągnął Pereza, zakładając mu świeże twarde opony, a obaj kierowcy Ferrari pozostali na torze. W tym samym czasie Verstappen został poproszony o to, aby zaczął mocno oszczędzać opony. 

W gierki strategiczne weszła także Scuderia, która przeszła na plan C w przypadku Leclerca, który stale tracił nieco ponad 5 sekund do liderującego Leclerca. 

Druga część wyścigu stała pod znakiem odzyskania tempa przez Hamiltona. Brytyjczyk znacząco zbliżył się do Russella, który w reakcji na poprawę tempa kolegi z zespołu zasugerował, że nie miałby problemu, gdyby to Hamilton jako pierwszy ponownie odwiedził mechaników. Chwilę później okazało się, że prośby nic nie zmieniły i to George zjechał szybciej, jednocześnie pokrywając Carlosa Sainza. 

Mick Schumacher za to zdecydował się zabawić w Maxa Verstappena, nurkując na Nicholasie Latifim, ale manewr zakończył się 5 sekundami kary dla Niemca za uderzenie Kanadyjczyka. Atak godny lobby online w pierwszej lepszej grze wyścigowej.

Perez z biegiem stintu zaczął narzucać tempo i zaatakował Lewisa Hamiltona, który mądrze przejechał szykanę 6-7 i chwilowo wybronił swoją pozycję. Kółko później jednak Brytyjczyk był już bez szans i Meksykanin awansował na P3 z niespełna 10-sekundową stratą do Leclerca na 11 okrążeń do końca. Kilka minut później z punktów wypadł Sebastian Vettel, który stracił pozycję na rzecz przebijającego się na świeżych oponach Lance'a Strolla. 

Na jego szczęście w zasięgu był będący na równie słabej strategii Daniel Ricciardo, który podobnie jak Vettel próbował przejechać cały wyścig na jedną zmianę. Kółko numer 52 dało także czarno-białą flagę dla Lewisa Hamiltona za regularne przekraczanie limitów toru, co oznaczało, że kolejny zbyt szeroki wyjazd równałby się z karą dla Lewisa. 

Sergio Perez wciąż stopniowo zbijał stratę do Leclerca, ale na 5 pętli do końca strata do Monakijczyka nadal wynosiła grubo ponad 4 sekundy. Charles przez cały stint był w stanie trzymać rozsądne tempo. 

Przedwcześnie kampania zakończyła się również dla Lewisa, który cały wyścig zmagał się z awariami. Ostatecznie na trzy okrążenia przed końcem w jego bolidzie padła hydraulika, ale mistrz ostatecznie dotoczył się do boksu, gdzie mógł spokojnie się wycofać. 

Checo natomiast w trakcie pogoni za Leclerciem napotkał walczącego z Albonem Gaslyego, który nie przepuścił go. Ostatecznie Sergio nie zdołał dogonić drugiego Leclerca, który tym samym wyrwał drugie miejsce w klasyfikacji generalnej.

TOP 10 zamknął Sebastian Vettel, który zgarnął oczko w swoim ostatnim wyścigu w karierze na choć lekko pozytywne zakończenie kariery z królową motorsportu. 

Ładowanie danych