Na rozpoczęcie weekendu w Baku Charles Leclerc zmierzył się z pytaniami o swoją przyszłość w Ferrari.

W ostatnim czasie pojawiły się doniesienia o tym, że Monakijczyk, którego kontrakt wygasa po sezonie 2024, może rozglądać się za nowym pracodawcą. Ze względu na to, że topowe miejsca są raczej zajęte, zaczęto łączyć go głównie z Mercedesem, który mógłby zostać zmuszony do poszukiwania nowego kierowcy, gdyby Lewis Hamilton postanowił odejść z F1.

Spekulacje przybrały na sile m.in. przez to, że Leo Turrini, jeden z włoskich dziennikarzy, który często ma informacje dotyczące tego, co dzieje się w Maranello, nazwał kontakty zawodnika z ekipą z Brackley padokową tajemnicą poliszynela. Leclerc zaprzeczył jednak temu, że prowadzi jakiekolwiek rozmowy z rywalami.

- Nie, jeszcze nie, nie w tej chwili - stwierdził 25-latek, pytany o tę sprawę. - Teraz jestem w pełni skupiony na tym projekcie, czyli Ferrari. Zobaczymy, ale mam pełne zaufanie i pewność co do tego, co przed nami w Ferrari.

Dopytywany o wygasającą umowę Hamiltona i scenariusz zastąpienia go, odparł: - Raz jeszcze powiem, że jestem w pełni oddany Ferrari i kocham Ferrari. Moim marzeniem zawsze było znaleźć się w tym zespole, a teraz moim głównym priorytetem jest zdobycie mistrzostwa właśnie tutaj. [Mercedes] to nie jest coś, o czym myślę. Nie [otrzymałem telefonu od Toto], naprawdę niczego, zero. Uśmiechacie się, bo mi nie wierzycie, co?

Charles był pytany również o odejście Laurenta Mekiesa, który mimo wczorajszego ogłoszenia pokazał się dziś w padoku w barwach włoskiego składu. Ponadto poproszono go o powiedzenie, czy ostatnie problemy ekipy nie sprawiły, że zaczął wątpić w całą operację.

- Na torze nie idzie nam tak dobrze, jak byśmy chcieli, a moje pierwsze trzy wyścigi to była katastrofa. Te trzy tygodnie były jednak dobrym resetem i pozwoliły nam przyjrzeć się temu, co możemy zoptymalizować.

- Poza torem, cóż, jasne jest, że doszło do rozstań. Z Laurentem mieliśmy naprawdę dobre relacje, ale wszyscy rozumieją, że to świetna okazja dla niego. Nasz zespół to jednak więcej niż jedna osoba i jestem pewny, że wraz z Fredem damy sobie radę w przyszłości.

- Fred otwarcie mówi o tym, co chce osiągnąć, a to daje mi większą pewność niż kiedykolwiek. Mimo zmian mam pewność co do tego, co stanie się później.

- Patrząc na to, jaki krok musimy wykonać, to jest on naprawdę wielki i mamy tego świadomość. Jeśli jednak miałbym wskazać jeden zespół, który stać na takie posunięcie, to jest nim właśnie Ferrari. Wiem, co dzieje się w środku i co próbujemy osiągnąć, więc stąd mam tę pewność.