Lewis Hamilton w wywiadzie dla Sky Sports odniósł się do twardych pojedynków z Maxem Verstappenem.

Dramaturgia pierwszego w historii wyścigu w Dżudzie przerosła oczekiwania nawet najwybredniejszych sympatyków królowej sportów motorowych, a w rolach głównych ponownie wystąpili obaj tegoroczni pretendenci do mistrzowskiej korony. 

Reprezentant stajni z Brackley, omawiając wszystkie incydenty z przedostatniej rundy bieżącego sezonu, zaznaczył, iż jego głównym celem było trzymanie się obowiązujących zasad i dowiezienie samochodu w jednym kawałku do mety.

hamilton

- Starałem się trzymać toru i uciekać od problemów, co wiązało się z unikaniem kolizji na tyle, na ile było to możliwe. Jestem bardzo zadowolony, że nadal miałem przednie skrzydło w końcówce wyścigu. Jazda z takimi uszkodzeniami wiązała się z dużym ryzykiem, szczególnie by zyskać dodatkowy punkt.

- Naprawdę starałem się zachować zimną krew. Było to bardzo trudne do wykonania. W moim życiu przez 28 lat jeździłem przeciwko wielu kierowcom. Mierzyłem się z wieloma różnymi charakterami. Było kilku topowych, którzy są poza limitem. Zasady nie są egzekwowane lub oni nie myślą o nich. Dzisiaj starałem się przemawiać tym, co robiłem na torze, trzymać bolid między liniami i jechać zgodnie z przepisami.

Uzupełniając pytanie reporterki, czy ma na myśli Maxa Verstappena, mówiąc o kierowcach na granicy, odrzekł:

- [Verstappen] z pewnością należy do nich. Uniknąłem dzisiaj kolizji przy tylu okazjach, czego normalnie nie mam w zwyczaju robić.

hamiltopn

- Działo się niezwykle dużo. Mieliśmy pole position, straciliśmy je, zostałem wyprzedzony, a Verstappen dodatkowo wyprzedzał poza tarkami. Potem przepuścił mnie, ale pewnie tylko po to, by załapać się w DRS. Było dużo zamieszania i jeszcze straciłem elementy skrzydła. Podjąłem naprawdę duże ryzyko, by zdobyć najszybsze okrążenie.

- Nadal walczymy. To, co już przeszliśmy, a także to, co jest przed nami, sprawia, że cały czas idziemy do przodu i nie poddajemy się - taka jest mentalność naszego zespołu. Wydaje mi się, że odkąd tu jestem, nie widziałem jeszcze takiej pasji, zaangażowania i ekscytacji w zespole.

Siedmiokrotny mistrz świata nie omieszkał skomentować również sytuacji z drugiej części rywalizacji, gdy wówczas Holender gwałtownie zwolnił, co w ogólnym rozrachunku doprowadziło do mocnego kontaktu, który zakończył się uszkodzeniem przedniego płata w samochodzie oznaczonym numerem 44.

- Nie wiedziałem, co się dzieje. To było zagmatwane. Widziałem, że zwalnia i powoli się przesuwa. Nie wiedziałem, czy to jakaś jego zagrywka, czy nie. Wtedy zaczęły do niego spływać komunikaty, nacisnął mocno na hamulec i uderzyłem w jego tył. Dla niego nie ma znaczenia, czy oboje odpadniemy. Dla mnie obaj musimy ukończyć. Będzie to interesujące, jak potoczy się sytuacja.

Kończąc wypowiedź i odnosząc się do przyszłotygodniowego pojedynku na torze Yas Marina, Hamilton dodał:

- Czuję się bardzo spokojny. Tak, jestem gotowy wyjść do ringu i walczyć.