Po kwalifikacjach do sprintu F1 w Katarze Lewis Hamilton udzielił bardzo mocnych wypowiedzi, w których podważył, czy nadal jest tak szybki jak kiedyś.

Ostatni sezon siedmiokrotnego mistrza świata w Mercedesie nie należy do łatwych. Choć po długim oczekiwaniu w końcu udało mu się ponownie triumfować w wyścigach, to trudności są doskonale widoczne w czasówkach, gdzie wyraźnie przegrywa z Georgem Russellem.

Statystyki na poziomie 17-5 (kwalifikacje do wyścigów) i 5-1 (kwalifikacje do sprintów) na korzyść młodszego z Brytyjczyków to tzw. sportowe baty. Forma Hamiltona jest na świeczniku od paru rund, a szczególnie od sporych problemów z Sao Paulo i kiepskiego Q3 z Las Vegas, gdzie start z 10. pola odebrał mu szansę na zwycięstwo w Grand Prix.

Szansa na rehabilitację przyszła w Katarze, gdzie Mercedes raz jeszcze miał być mocny i może nawet powalczyć o triumf. Znów jednak to tylko Russell wykorzystał potencjał bolidu. Udało mu się wbić do pierwszego rzędu i przedzielić McLareny w SQ3.

Hamilton stracił do niego niecałe cztery dziesiąte i był na P7. Po takim wyniku stanął przed dziennikarzami i zaczął powątpiewać, czy nadal ma w sobie to coś.

- Było jak w każdych innych kwalifikacjach. Nie za dobrze - powiedział do kamery F1TV.

- Jestem po prostu wolny i wygląda to tak samo w każdy weekend. Samochód dawał w miarę dobre odczucia. Nie było żadnych problemów. Niewiele więcej mogę powiedzieć. 

- Długie przejazdy nie były złe, ale gdy zawsze jesteś tu, gdzie jestem ja, to praktycznie niemożliwa jest walka o zwycięstwo. Ale to tylko sprint i potem spróbujemy ponownie. 

- Nie za bardzo [są tu jakieś pozytywy]. Pozytywne jest to, że bolid jest szybki, a George powinien być w grze o pole position w sobotę.

Gdy zmierzono go ze stwierdzeniem, że to nie może być coś związanego z nim samym, odparł: - A kto to wie? Na pewno nie jestem już szybki.