Andrea Stella w końcu został zmierzony z tematem kontrowersyjnego tylnego skrzydła McLarena. Szef zaskoczył jednak, gdyż nie tylko wytknął rywalom skupianie się nie na samych sobie, ale też zaapelował do FIA, aby przyjrzała się innym zespołom F1.
Po rundzie w Azerbejdżanie głównym tematem w Formule 1 stał się McLaren MCL38, a dokładnie jego górny płat tylnego skrzydła. Problem w tym przypadku polegał na tym, że dolne rogi głównej lotki wyraźnie się unosiły, tworząc tym samym większą szczelinę. To z kolei przekładało się na jeszcze większe zmniejszenie oporu aerodynamicznego mimo braku DRSu.
Choć trik pierwotnie wyłapali kibice w mediach społecznościowych, to historia bardzo szybko została podchwycona przez inne ekipy, które zaczęły domagać się wyjaśnień od FIA. Jak już wiadomo, w tym gronie znalazły się dwa obozy z czuba stawki, a mianowicie Red Bull i Ferrari. Federacja w pierwszym momencie potwierdziła legalność takiego rozwiązania, aby następnie nakazać zmiany, co z automatu wywołało mieszane uczucia w padoku.
Szef stajni z Woking, jak to ma w swoim zwyczaju, podszedł bardzo ciekawie do tej sprawy i podczas spotkania z mediami zdradził, że w trakcie dialogu z przedstawicielami organu zarządzającego zwrócił uwagę na konstrukcje rywali, którym należałoby się przyjrzeć z należytą dokładnością.
- Nie poniesiemy wielkich konsekwencji z punktu widzenia osiągów - powiedział Stella, zapytany, czy piątkowy werdykt wpłynie na ich formę. - Ale to zamieszanie dało nam możliwość przypomnienia FIA, że my także odrabiamy nasze zadania w kwestii patrzenia na inne ekipy. Nie chcemy za to tracić energii na rozmowy z dziennikarzami i robienie z tego wielkich historii. Po prostu powiedzieliśmy FIA o tym, co widzimy. Ufamy im i jesteśmy pewni, że oni teraz porozmawiają z innymi zespołami oraz upewnią się, że rywale naprawią swoje problematyczne obszary. Być może te są mniej widoczne, ale również istnieją.
- Zgodność skrzydła z przepisami jest niepodważalna i to jest fakt. Jako szef McLarena uważam, że takie skupienie na naszym skrzydle jest dobrą wiadomością. To oznacza, że nasi rywale nie koncentrują się na sobie, a w F1 liczą się detale, ponieważ to bardzo skomplikowany sport. Będą więc wykonywać prace, analizy i rozmawiać z FIA, mając ograniczony czas i energię. Chcemy tworzyć takie projekty, które może i okażą się technicznym wyzwaniem, ale będą całkowicie zgodne z przepisami. A jeśli inni chcą odwracać swoją uwagę, to proszę bardzo, bo dla nas to dobra wiadomość.
- Nie chcę, aby w McLarenie podchodzono do ścigania tak, że tamci wygrali, bo mają jakieś szczególne rozwiązanie. To tak bardzo odciąga uwagę. W wyścigach trzeba się skupiać na sobie. Nie oznacza to, że nie patrzymy na innych, nie oceniamy, jak dochodzi do deformacji u nich i nie idziemy z pytaniami do FIA. To nasze techniczne obowiązki.
- Dalej zajmujemy się już sobą. Nie tworzymy i nie pompujemy tych historii, które odciągają uwagę od własnych zespołów. Teraz to oni będą myśleć, że McLareny są tak szybkie, bo mają to czy tamto. Jesteśmy w Singapurze i ja na przykład nie widziałem, aby przestrzeń w skrzydle jakoś się otwierała, a i tak mamy dwie dziesiąte przewagi i pole position. To na tym mamy się skupiać. W tym sensie to coś, co odwraca uwagę. I dlatego jest to dla nas dobre.
Poproszony o doprecyzowanie, co dokładnie zostało przedstawione FIA w kwestii sztuczek rywali, Włoch nabrał jednak wody w usta, powołując się na zbyt wrażliwe dane.
- Nie odpowiem precyzyjnie, bo wyjawiłbym informacje, które są poufne. Z jakiegoś powodu ta szczelina stała się dominującym tematem. A przecież jest wiele sposobów na to, aby wykorzystywać obciążenie elementów aerodynamicznych. Nasze analizy mówią, że niektóre z nich są nawet znacznie bardziej efektywne.
- Ufamy FIA. Mają kompetentnych ludzi od spraw technicznych. Podczas naszych rozmów nie tylko rozumieją mechanizmy, ale w tym przypadku rozumieją też, co dzieje się z naszymi rywalami. Jesteśmy w niezłym miejscu, jeśli o to chodzi.
- Uważam też, że powinniśmy wspólnie - tj. jako zespoły, dziennikarze i wszyscy - mieć trochę więcej szacunku do ich działu technicznego. Robią świetną robotę, a to nie jest łatwa praca. Czasem powinniśmy przyjąć to, co robią, a moim zdaniem raczej się tak nie dzieje.