Podczas GP Hiszpanii McLaren wyróżnił się podejściem do strategii, a przede wszystkim do długości stintów. Zespół uważa, że nie popełnił tutaj żadnego błędu.

Po utracie dwóch pozycji na pierwszym okrążeniu i utknięciu za Georgem Russellem wydawało się, że pomarańczowi sięgnęli po alternatywny sposób uporania się z Mercedesem i tym samym będą musieli zapłacić za to wypadnięciem z sekwencji pit stopów, szczególnie w porównaniu do Maxa Verstappena. Dawało to przewagę w końcówkach przejazdów, ale sprawiało jednocześnie, że konieczne było odrabianie większych strat do Holendra.

Tych ostatecznie nie udało się odrobić w całości, przez co część obserwatorów uznała takie wybory za pomyłkę. Zupełnie inaczej po wyścigu opisał to szef zespołu, Andrea Stella, który wyraźnie zaznaczył, że to konkurencja zjeżdżała za szybko.

- Myślę, że przyjęlibyśmy dokładnie tę samą strategię, nawet na prowadzeniu, bo jesteśmy w Barcelonie - powiedział Włoch. - Przecież w Monako postąpilibyśmy inaczej. Byliśmy bardzo zaskoczeni, kiedy zobaczyliśmy, jak kierowcy zjeżdżają na okrążeniu nr 16 czy 17. Dla mnie wyglądało to trochę jak problemy na własne życzenie, szczególnie na tym torze, bo z uwagi na degradację wyprzedzanie było łatwe. Pomyśleliśmy więc, że to pozwoli nam powrócić do wyścigu, więc zaczęliśmy działać. 

- Spędziliśmy trochę za dużo czasu za Russellem na początku. Gdyby nie to, wyścig byłby po naszej stronie pod koniec tych 66 okrążeń. Chciałbym więc pochwalić dobrą pracę naszych strategów, ponieważ wszystko ułożyło się tak, jak planowaliśmy. Czy ludzie powinni odczuwać presję zjazdu do pit lane? Oczywiście czasami wszystko zależy od tego, w jaki sposób ktoś obchodzi się z oponami. Innym razem po prostu trzeba zjechać. W tym wypadku jednak zbyt wczesny zjazd mógł być bardzo kosztowny. 

- Myślę, że tempo wyścigowe było bardzo podobne, naprawdę bardzo podobne. Moim zdaniem to, że byliśmy szybsi pod koniec, wynikało ze świeższych opon. A to, że Verstappen był szybszy na starcie, wzięło się z jazdy za Russellem.

Bardzo stanowczo w obronie wyborów McLarena stanął Lando Norris, który odwołał się również do krytyki po GP Kanady.

- Miałem cztery czy pięć okrążeń przewagi po stronie opon - podkreślił Brytyjczyk. - Niemożliwe jest, aby wiedzieć [czy nie opłaciłoby się pokryć Verstappena], ale o wiele łatwiej było mi wyprzedzić George'a, którego wtedy musiałem przecież pokonać. Ścigałem się z nim do połowy wyścigu. Gdy już go wyprzedziłem, to mogłem jechać swój wyścig i gonić Maxa. 

- Wiem, że były takie same komentarze o naszej strategii w Kanadzie, gdy chodziło o drugi pit stop i zmianę na slicki. Ale nasza taktyka była lepsza. Wyprzedziłem George'a, bo pojechałem dłużej. On za to przeskoczył mnie, bo był szybszy, a nie z żadnego innego powodu. 

- Zespół zrobił dobrą robotę. Strategia to nasza mocna strona i było tak przez dużą część tego roku. Popełniliśmy jakieś błędy, ale dzisiaj prawdopodobnie padło na najlepszą opcję, więc jestem z tego zadowolony.