Szef McLarena po zakończeniu wyścigu na torze Suzuka zabrał głos na temat niesamowitej formy Maxa Verstappena i wykręcania przez niego zaskakujących wyników w kulejącym wciąż bolidzie RB21. Choć czterokrotny mistrz świata F1 został doceniony, to jednak z takim zastrzeżeniem, że mistrzostwa nie wygrywa się na piechotę.
Miniony już weekend wyścigowy w Japonii upłynął pod znakiem wychwalania lidera Red Bulla, który kolejny raz w swojej karierze wycisnął rezultat ponad możliwości swojego auta. Holender w pierwszej kolejności zaskoczył wszystkich w sesji kwalifikacyjnej, gdy w Q3 przejechał magiczne okrążenie, które umożliwiło mu pokonanie duetu z papajowego obozu. Później dołożył do tego zwycięstwo, mając McLareny tuż za swoimi plecami.
Głównodowodzący stajni z Woking podczas niedzielnego spotkania z mediami skomentował przebieg tych zmagań i zaznaczył, że w obliczu takiej formy Versteppena jego podopieczni będą musieli jeszcze bardziej przyłożyć się do pracy nad tempem kwalifikacyjnym.
- Na pewno obaj kierowcy przyznaliby, że to nie były ich najlepsze kółka w życiu - powiedział Andrea Stella. - To jasne, że Max podnosi poziom tak bardzo, iż trzeba doszlifować te okrążenia i zgarnąć każdą tysięczną. Wczoraj to dosłownie była kwestia milisekund, bo P1 i P3 dzieliły 44 tysięczne. Te okrążenia finalnie okazały się być znacznie ważniejsze niż to, co stało się w samym wyścigu.
W dalszej części medialnych aktywności Włoch poruszył ciekawy wątek talentu Verstappena, który może okazać się niewystarczający, aby móc na dłuższą metę wykręcać wyniki ponad realne możliwości projektu RB21.
- W tej chwili różnicę w jakiś sposób jest w stanie zrobić sam Max, ale bardzo trudno jest utrzymać taki poziom przez 24 wyścigi, jeżeli nie masz najlepszego bolidu. Definitywnie najważniejszą rzeczą, dzięki której walczy się o oba mistrzostwa, jest posiadanie najlepszego samochodu.
- Traktujemy Maxa i Red Bulla tak samo [jak rywali w walce o tytuł]. Podobnie Russella. No i jak można byłoby skreślić Leclerca oraz Hamiltona? Oczywiście Ferrari ma pewne problemy, ale traktujemy tak wszystkich w perspektywie całego sezonu. Przynajmniej teraz, bo obecnie chyba ciągle jesteśmy mocno zależni od tego, jakie zmienne przynoszą konkretne tory. Hamilton wygrał sprint w Chinach, a Russell był mocny w tamtym wyścigu. Tutaj mieliśmy mocnego Red Bulla i Maxa. Zobaczymy, jak to się ułoży.
Finalnie Stella nie był aż tak przejęty dzisiejszą wygraną, bowiem docenił podwójne podium. Gdy tłumaczył strategię, to mocno podkreślał, że atak na P1 byłby zbyt ryzykowny. Na walkę o mistrzostwo patrzy bowiem szerzej.
- Ważne jest, aby w momencie, gdy nie da się wygrać, podejść do ścigania w zdrowy sposób. Jeżeli nie wygrywamy, to ukończmy na podium. W perspektywie długoterminowej takie wyniki będą dla nas korzystne.
- Dla Lando i Oscara te punkty są pozytywne w kontekście mistrzostw. Wiemy, że aby pokonać Maxa i Red Bulla, musimy być na najwyższym poziomie oraz utrzymywać równą formę. Jeżeli nie wygrywasz, ale zajmujesz P2 lub P3, to nadal jest to zdrowe podejście, które odpłaci nam na koniec sezonu.