Mercedes został ukarany grzywną po kwalifikacjach F1 do GP Japonii 2024. Ważniejsze jest jednak to, że George Russell uniknął przesunięcia na starcie.
Podczas czasówki Brytyjczyk został niebezpiecznie wypuszczony z garażu, co wyłapały nie tylko kamery, ale też sam Oscar Piastri, który musiał zareagować w celu uniknięcia kontaktu.
Sędziowie szybko poinformowali, że zechcą przyjrzeć się tej sprawie bliżej. Mercedes, a w zasadzie jego dyrektor komunikacji, Bradley Lord, w rozmowie z F1TV/Sky jeszcze na gorąco powiedział, że nie spodziewa się wielkich konsekwencji. Okazało się, że miał rację, bo zespołowi udało się uniknąć sankcji sportowej.
Cała sytuacja była ogólnie nieco skomplikowana. Russell wyjaśnił, że planował wyjechać na pas serwisowy, ale po zobaczeniu mechanika Lewisa Hamiltona - który wypuścił drugi bolid w tym samym momencie - postanowił skierować się bardziej tradycyjnie i nie zauważył przy tym nadjeżdżającego Piastriego. Australijczyk przyznał natomiast, że musiał wykonać ruch kierownicą, aby maszyny się nie dotknęły.
Mimo tego arbitrzy uznali, że wina spoczywała nie na George'u, ale na Mercedesie, który musi teraz zapłacić karę w wysokości 5 tysięcy euro.
- Analiza wideo pokazuje, że mechanik samochodu nr 63 nie spojrzał, czy aleja serwisowa była czysta - stwierdzili sędziowie. - Chociaż zamiarem zespołu było to, aby Russell pojechał pasem serwisowym, a potem wbił się do kolejki na wyjeździe z alei, to ekipa i tak jest odpowiedzialna za wypuszczanie swoich aut w bezpieczny sposób. Dobra praktyka nakazuje, aby najpierw sprawdzić oba pasy w pit lane.