George Russell po wywalczeniu szóstego pola startowego do wyścigu F1 na Imoli kolejny raz zwrócił uwagę na fakt, że Mercedes w ramach swojego programu naprawczego zbyt mocno poszedł w jednym kierunku, co w praktyce doprowadziło do kolejnych problemów. Ta sytuacja ma jednak ulec poprawie.
Wielokrotni mistrzowie świata z dużymi aspiracjami przystępowali do tegorocznej kampanii, lecz bardzo szybko okazało się, że głównym mankamentem obecnej konstrukcji jest wydobycie z niej wszystkich ukrytych osiągów. Na etapie zawodów w Arabii Saudyjskiej jasne stało się, że model W15 charakteryzuje się sporą wydajnością w wolnych i średnich zakrętach, a fundamentalnym problemem są szybkie odcinki.
Wewnętrzne działania zespołu, które dotyczyły przesuwania suwaka wydajności na stronę większych prędkości maksymalnych, doprowadziły niestety do strat w nieco wolniejszych obszarach, czyli tam, gdzie dotychczas samochód spisywał się całkiem obiecująco. Z uwagi na taki rozwój wydarzeń inżynierowie stajni z Brackley stanęli w obliczu sporego wyzwania, które dotyczy zajęcia się stricte słabościami bez ingerowania w mocne płaszczyzny.
Mercedes zgodnie z przewidywaniami posiada na Imoli kilka usprawnień, które wchodzą w skład dzielonego pakietu modernizacyjnego. Według informacji portalu Motorsport finalny zestaw nowych części ma zostać wdrożony do użytku podczas czerwcowych zawodów w Montrealu.
- W tym sporcie panuje ogromna rywalizacja i jest to bardzo złożona dyscyplina, ale wiemy, gdzie popełniliśmy błąd - mówił George Russell. - Niestety w ciągu ostatnich lat popełniliśmy ten błąd o jeden raz za dużo. Mamy już jasny kierunek zmian, które mogą pozwolić nam to cofnąć. Tej zimy trochę przesadziliśmy i zobaczymy teraz, dokąd nas to doprowadzi na przestrzeni kilku najbliższych miesięcy. Cóż, w zeszłym roku mówiłem, że mamy jeden problem. Wprowadziliśmy zmiany, ale posunęliśmy się zbyt daleko w jednym kierunku.
- Szczerze mówiąc miałem dziś najlepsze odczucia w tym sezonie, zwłaszcza że czułem się pewnie na tak wymagającym torze. Wiemy dzięki temu, że idziemy w dobrą stronę. Wszyscy jednak wprowadzają poprawki, jak McLaren, który zrobił to kilka wyścigów temu i naprawdę wyszło im to na dobre. Z drugiej strony Aston też przygotował duży pakiet, a mimo wszystko nie idzie im tak super. To tylko pokazuje, jak wszystko jest tu trudne i złożone. To dotyczy każdego w tym samym stopniu, ale musimy wierzyć, że jesteśmy w stanie tworzyć ulepszenia i rozwijać się we właściwym kierunku.
James Allison, przemawiając podczas obecnego weekendu wyścigowego, podkreślił również, że zespół w końcu zmierza w odpowiednim kierunku w kontekście opisywanego problemu z osiągami.
- Uważam, że stopniowo udaje nam się realizować nasz cel - powiedział dyrektor techniczny ekipy. - Ten tor jest prawdopodobnie jednym z lepszych dla nas, ponieważ zakres prędkości w zakrętach na Imoli nie jest zbyt duży.
- Szybkie zakręty to rzecz, z którą się borykamy od dłuższego czasu. W porównaniu z innymi nieco wolniej szło nam zajmowanie się tym. Uważam jednak, że w nadchodzących rundach ten problem stopniowo będzie coraz mniej nam dokuczał.