Pierwszy dzień weekendu wyścigowego w Bahrajnie pokazał, że Mercedesa trapią prawdziwe problemy z samochodem, które skutecznie ograniczają możliwości urzędujących mistrzów świata.
Podczas piątkowych treningów na torze Sakhir potwierdziły się wcześniejsze obawy obozu ekipy z Brackley związane z bolidem W13, który od czasu drugiej tury zimowych testów sprawia wrażenie bardziej kapryśnego oraz podatnego na efekt podskakiwania przy dużej prędkości.
Początek zmagań na pustynnym obiekcie nie ułożył się po myśli Mercedesa, który wciąż nie znalazł lekarstwa na swoje problemy. Kierowcy ekipy nie byli w stanie zbliżyć się do wyników osiąganych przez zawodników Red Bulla i Ferrari, którzy wydają się być murowanymi kandydatami do triumfu w otwierającej sezon rundzie.
Po zakończeniu piątkowych zajęć przedstawiciele zespołu nie ukrywali, że znajdują się w trudnym położeniu. O ocenę szans Mercedesa został poproszony Andrew Shovlin, który otwarcie przyznał, że celem ekipy jest ograniczanie szkód.
Dyrektor inżynierii torowej niemieckiej stajni potwierdził również, iż w trakcie sesji przygotowawczych sprawdzała ona różne konfiguracje podłogi w celu znalezienia najlepszego rozwiązania, które mogłoby zminimalizować skutki tzw. morświnowania.
- W pierwszym treningu wykorzystaliśmy fakt, że po raz pierwszy w tym roku mieliśmy dwa bolidy na torze w tym samym czasie. Zdecydowaliśmy się jeździć w różnych specyfikacjach. To był użyteczny test i dostaliśmy wyraźną informację na temat tego, jaka konfiguracja podłogi jest najlepsza przy podskakiwaniu.
- Wciąż staramy się również obniżyć tył samochodu, przez co kierowcy mieli pewne problemy w drugim treningu. Istnieje sposób na stosunkowo łatwe zyskanie tempa, które możemy osiągnąć z dnia na dzień, ale nie znajdziemy więcej niż parę dziesiątych.
- Ważniejsze jest to, że wciąż się uczymy, gdyż wygląda na to, iż nie rozumiemy efektu podskakiwania tak dobrze jak inni. Może też być tak, że brakuje nam trochę osiągów samochodu. Pod względem tempa mamy znaczną stratę do Ferrari i Red Bulla, zwłaszcza w porównaniu z Maxem na dłuższych przejazdach.
- Oczekujemy więc kilku trudnych dni, w których będziemy musieli skupić się na ograniczaniu strat oraz kontynuowaniu sprawdzania eksperymentów, by przekonać się, czy możemy znaleźć lepszy sposób na prowadzenie auta.
Po przeciętnym rozpoczęciu rywalizacji w Bahrajnie Lewis Hamilton podkreślił, że jego ekipa naprawdę ma więcej problemów niż w ubiegłym roku, gdy po nieudanych testach Brytyjczyk zdołał wygrać pierwszy wyścig w sezonie.
W piątek siedmiokrotny mistrz świata zmagał się także z hamulcami oraz systemem DRS, który według Mercedesa nie działał prawidłowo w jego bolidzie. Ostatecznie Hamilton zakończył dzień na 9. miejscu ze stratą ponad sekundy do najszybszego Maxa Verstappena.
- W porównaniu do tego roku w przeszłości mieliśmy znacznie mniejsze problemy. Teraz mamy do czynienia z o wiele większymi. Wszystko, co robimy, aby poprawić naszą sytuację, tak naprawdę niczego nie zmienia. Wygląda na to, że potrzebujemy więcej czasu, aby to naprawić. Na pewno nie uporamy się z tym w krótkoterminowej perspektywie.
- Nie blefujemy, jak zakładają ludzie. Będziemy pracować tak ciężko, jak tylko możemy, aby przejść przez te problemy. Na ten moment nie będziemy tutaj walczyć o zwycięstwo, ponieważ Red Bull znajduje się jakieś 8-9 dziesiątych przed nami, a Ferrari jest z przodu o około 0.5 sekundy.
Do trudności Srebrnych Strzał odniósł się również George Russell. Brytyjczykowi udało się wykręcić czwarty rezultat w FP2, chociaż jego zdaniem tempo Mercedesa jest znacznie gorsze od największych rywali, zwłaszcza na przejazdach z pełnym bakiem.
- Myślę, iż z czasów okrążeń jasno wynika, że nie jesteśmy tam, gdzie chcemy być. Sądzę, że poczyniliśmy pewne postępy w rozwiązywaniu niektórych problemów, ale w tej chwili nie mamy tempa.
- Jesteśmy daleko od osiągów Red Bulla i Ferrari. Wydaje się, że nawet Alfa Romeo i AlphaTauri prezentują podobne tempo do naszego lub są szybsze, więc mamy trochę roboty do wykonania.
- Wydaje mi się, że tempo z dużą zawartością paliwa jest nieco bardziej reprezentatywne. Na dłuższych przejazdach byliśmy konsekwentnie o sekundę wolniejsi od rywali. Wciąż mamy wyścigowy weekend i musimy jak najlepiej wykorzystać tę sytuację oraz ograniczyć szkody.
- Naprawdę skupiamy się w tej chwili na uwolnieniu potencjału, który naszym zdaniem istnieje w tym samochodzie. Wszystko, czego próbujemy, być może polega na postawieniu jednego kroku do przodu oraz dwóch do tyłu, więc zajmie to trochę czasu.
- Myślę, że wszyscy wierzymy, że możemy rozwiązać ten problem przy okazji tego weekendu. Obecnie sytuacja wygląda tak, że walczymy i mamy pracę do wykonania. Musimy sprawdzić dzisiejsze dane i dowiedzieć się, dlaczego obaj zmagamy się z samochodem.