Władze F1 oficjalnie potwierdziły wieloletnie przedłużenie umowy z organizatorami Grand Prix Monako. Przy okazji ujawniono, że wkrótce impreza będzie odbywać się w nowym terminie.

Choć runda na ulicach Księstwa już od wielu lat nie generuje zbyt wielu emocji, a głównym punktem tego weekendu jest sobotnia czasówka, to trudno wyobrazić sobie kalendarz F1 bez tych zawodów, które już na stałe wpisały się do cyklu mistrzowskiego.

Nie jest więc żadnym zaskoczeniem, że ten klasyk doczekał się kolejnej, nowej umowy, która obowiązywać będzie do 2031 roku włącznie. Poprzedni kontrakt obejmował jeszcze przyszłoroczną edycję, ale został przedłużony.

W ostatnich latach relacje Formuły 1 i Monako były burzliwe. Wpływ na to miały kwestie niskiej opłaty licencyjnej, organizacji, logistyki czy nawet decydowania o banerach reklamowych. Monakijczycy upierali się przy swoich bardzo korzystnych warunkach, podczas gdy dla wszystkich innych ten wyścig stanowił niemałą przeszkodę. Regularnie dorzucano jednak kolejne zmiany, takie jak rezygnacja z czwartkowych treningów czy oddanie realizacji w ręce F1.

Długość porozumienia sugeruje, że udało się pchnąć kolejne sprawy do przodu. Jedną z nich jest zmiana daty wydarzenia. Od sezonu 2026 rywalizacja przesunie się z końcówki maja na pierwszy weekend czerwca. W praktyce pozwoli oddzielić to dwie bardzo ważne motorsportowe imprezy, ponieważ GP Monako corocznie pokrywało się ze słynnym Indianapolis 500. 

Nie jest to koniec tego typu ogłoszeń, ponieważ wkrótce możemy spodziewać się kolejnych nowin na tej płaszczyźnie. Wygląda na to, że w końcu dojdzie do wdrożenia systemu rotacyjnego, o którym mówi się od dobrych trzech lat.

Taki schemat ma objąć któreś z europejskich rund, aby te z roku na rok wymieniały się organizacją GP, co ma związek z mocno napakowanym kalendarzem F1. Sugeruje się, że w tym gronie może znaleźć się m.in. belgijski obiekt Spa. W przeszłości typowano też Barcelonę i Holandię.