Formuła 1 może powrócić na dwa tory, które w przeszłości gościły królową sportów motorowych. Mowa tu o obiektach mieszczących się w Stambule oraz Jerez.

Dotychczas w kalendarzu Formuły 1 znajduje się 13 rund, włącznie z tymi, które już się odbyły. Ostatnim oficjalnie zaplanowanym wyścigiem jest Grand Prix Emilii-Romanii na Imoli, gdzie kierowcy będą rywalizować 31 października i 1 listopada w nietypowym, dwudniowym formacie weekendu.

Kilka tygodni temu spekulowało się, że wyścigi mogą zorganizować Wietnam, dla którego byłby to debiut, a także Malezja, która pożegnała F1 po 2017 roku.

W związku z tym, że tegoroczne zawody w Wietnamie mają jednak zostać odwołane, włodarze serii szukają alternatyw. Mówi się, że w terminarzu na listopad swoje miejsce mogą zająć zmagania w Stambule i Jerez.

Tym samym królowa sportów motorowych powróciłaby na turecki obiekt po nieobecności od 2011 roku. Istanbul Park obsługiwany jest przez grupę Intercity, która potwierdziła pod koniec zeszłego miesiąca, że prowadzone są rozmowy na temat Grand Prix Turcji.

Tor w Stambule nie gości regularnie żadnej serii wyścigowej, jednak wg Motorsportu, uważa się, że jest on w dobrym stanie. Wymagane są niewielkie poprawki na trybunach, aby mogli pojawić się na nich kibice.

Jerez z kolei ostatnio organizował rundę Formuły 1 w 1997 roku. Było to Grand Prix Europy. Bolidy królowej sportów motorowych natomiast jeździły tam poprzednio w 2015, gdy odbywały się wtedy testy przedsezonowe.

Tegoroczny sezon ma zostać zamknięty dwoma wyścigami w Bahrajnie i jednym w Abu Zabi. Zmagania w Stambule oraz Jerez miałyby dojść do skutku w listopadzie. Gdyby to się potwierdziło, w terminarzu Formuły 1 znalazłoby się ostatecznie 17 rund. Celem władz była organizacja od 15 do 18 Grand Prix.