Nie czekamy na tradycyjne 3x3, a podcast Bartków został już nagrany. Komentujemy więc sprawę od razu - co myślimy o zabraniu Lewisowi Hamiltonowi dwóch punktów karnych za nieprawidłowe próbne starty z GP Rosji?
Dla przypomnienia - sędziowie, oprócz kar czasowych, najpierw dopisali dwa oczka do superlicencji Brytyjczyka, by kilka godzin później, po odsłuchaniu rozmów, zamienić je na grzywnę 25 tysięcy euro dla Mercedesa.
Sędziowie pękli przed Mercedesem
Tak chwaliłem pracę sędziów w tym roku... Bez takiej decyzji sezon byłby nieważny. FIA takim postępowaniem sama daje naboje swoim krytykom. W podcaście poruszamy tę kwestię i powtórzę: jest przewinienie, jest kara. Jakim cudem znowu dochodzimy do decyzji sędziów, która potem jest zmieniana, bo przesłuchali dokładnie team radio... To co oni robili przed jej przyznaniem? Puszczali Majkę Jeżowską? Toto był zły, Lewis był zły - trzeba było coś zaradzić. Dodatkowo dziesięć punktów karnych i wizja wyścigu bez lokomotywy tego pociągu (marketingowo rzecz jasna) stała się całkiem realna. Zwykła zagrywka polityczna na uspokojenie i załagodzenie sytuacji. Strasznie to słabe. Może też wpływ na to miało zdarzenie z Miką Salo i fińską telewizją, która miała informacje o karze zanim została przyznana? Tak czy tak, to nie jest sprawa, w której odnajdujesz poszlaki po pół roku poszukiwań. Sędziowie mieli na stole wszystko, co potrzebne do podjęcia decyzji. Zrobili to, po czym na widok łez Mercedesa się z tego wycofali. Zupełnie mi się to nie podoba.
Lewis staje się dobrem luksusowym F1
Jak słusznie zauważyła redakcja, nagraliśmy podcast, w którym także opisaliśmy tę sytuację. Wtedy jednak Lewis miał jeszcze na koncie dwa dodatkowe punkty karne i moim zdaniem powinny one tam zostać. Mam takie wrażenie, że Lewis zaczął zbyt głośno i zbyt odważnie krytykować decyzje sędziów i ta decyzja o złagodzeniu wymiaru kary jest chyba momentem przełomowym. Szalony to jest rok, nie zapomnę go nigdy, nie zapomni go z pewnością też Lewis, który od miesięcy jest na ustach wszystkich.
Mam jednak wrażenie, że tym razem po raz pierwszy zobaczyliśmy chyba zbyt mocną kontrę - Hamilton mówi, że robimy to, żeby nie pobił rekordu Schumachera, to proszę, żeby nie było, że przesadzamy, zabierzcie mu te punkty, niech ma. Lewis idzie po siódmy tytuł mistrzowski, więc staje się dobrem luksusowym w F1. Marką, taką jaką jest Ferrari, czy właśnie staje się Mercedes. Ma prawo mi się to nie podobać i mi się nie podoba. Jest przewinienie, jest złamanie regulaminu, jest wymierzona kara, koniec kropka. Hamilton nadal jest jednym z najlepszych kierowców w historii tego sportu, ale tego typu sytuacje mogą rozmienić tę legendę na drobne.
Poprawna decyzja, ale...
Uważam, że Lewis jak najbardziej zasłużył na karę (choć sam przepis mi się nie podoba), a już szczególnie pokazały to wypowiedzi - ewidentnie nie przeczytał dokumentów lub olał odprawę. Karę dostał - dwa razy po pięć sekund. I według mnie to wystarczyłoby - to jest niedociągnięcie, nawet nieogarnięcie, więc stracenie czasu (i może zwycięstwa) wystarczy. Nie jest to żadne wielkie przewinienie, a na pewno nie takie, za które powinno się robić kroczek w stronę opuszczenia wyścigu. Nie przyznałbym więc punktów karnych - one mają wyłapywać tych, którzy rozbijają się o innych, są w jakiś sposób groźni. Ta sytuacja taka nie była, więc "stan konta" Hamiltona nie powinien się zmienić. Natomiast zmiana decyzji to jest, kurczę, jakieś nieporozumienie, szczególnie, że komunikaty Bono dało się usłyszeć jeszcze przed startem, a im zajęło to tyle godzin. Każdy wiedział, że za błąd też, może nawet w większości, odpowiadał Mercedes. Najgorsze, że po słowach Lewisa o celowym przeszkadzaniu wygląda to jak przestraszenie się wielkiego mistrza i naprawianie błędów. Chce się zapytać "a co, gdyby to był ktoś inny?". To nie jest dobre dla wizerunku nikogo. A sędziowanie w F1, niestety, dobre po prostu nie jest. Nadal.