Nie tylko kibice nie zobaczyli jeszcze prawdziwego nowego bolidu Red Bulla. W takim samym położeniu znajduje się również Max Verstappen.
Piątkowa prezentacja urzędujących mistrzów świata nie powaliła na kolana. Czwartkowe wycieki ws. Forda zdradziły i tak już niezbyt wielką tajemnicę, a do tego oficjalna informacja o powrocie marki do sportu pojawiła się około pół godziny przed startem imprezy w Nowym Jorku.
Na domiar złego niemałe grono fanów wyłączyło transmisję z poczuciem rozczarowania, bowiem Red Bull utrzymał ten sam schemat malowania i pokazał je na zeszłorocznym bolidzie.
W związku z tym, że ekipa nie odsłoniła kart, na wieczornej sesji dla mediów padły pytania o to, z czym pokaże się na testach. Max Verstappen odniósł się do tej kwestii w swoim stylu, bezpośrednio przyznając, że nie wie, bo wygląd samochodu nie ma dla niego żadnego znaczenia.
- Szczerze mówiąc, nie widziałem go jeszcze - powiedział Holender. - Rozmawiałem tylko o osiągach i czasach. Nie widziałem ani zdjęć, ani grafik, bo nie jestem tym zainteresowany. Chcę po prostu dostać szybkie auto. Nie obchodzi mnie, jak będzie wyglądało.
Chociaż w materiałach zamieszczonych na kanałach społecznościowych Red Bulla bardzo łatwo można natknąć się na nazwę RB19, dla wszystkich jasne jest, że tegoroczny model będzie miał nieco inne kształty. Christian Horner podszedł do tej sprawy bez owijania w bawełnę, mówiąc wprost, że celem prezentacji nie było odsłonięcie maszyny.
- Pokazany samochód różni się trochę od tego, który zobaczycie w Bahrajnie - stwierdził szef. - Chodziło tak naprawdę o przedstawienie planów zespołu na kolejne lata, partnerów i ogłoszenie współpracy z Fordem. Mogliśmy to zrobić w Stanach, na tym rynku, co miało miejsce pierwszy raz w historii Red Bull Racing. To, co zobaczyliście teraz, oczywiście nie pokrywa się w pełni z autem, które wyjedzie na tor za kilka tygodni.