Szef Mercedesa w mocnych słowach podsumował osoby, które w ostatnim czasie tworzyły wiele teorii na temat nierównego traktowania kierowców F1 w jego zespole.

W ciągu ostatnich rund Lewis Hamilton kilkukrotnie sugerował, iż znajduje się na gorszej pozycji w ekipie, a dołączyła do tego oczywiście ogromna grupa wspierająca siedmiokrotnego mistrza. W mediach społecznościowych bardzo często można było natrafić na nieprzychylne komentarze tzw. Teamu LH w kierunku stajni z Brackley, lecz anonimowy mail, który trafił do części dziennikarzy i najważniejszych osób w spocie, przelał czarę goryczy.

Podczas piątkowej konferencji prasowej Toto Wolff ostro skomentował niespodziewane zarzuty i zapewnił, że w załodze nie ma mowy o faworyzowaniu żadnego z kierowców. Austriak dodał, iż sprawą pomówień zajmie się policja, a tworzącym takie treści zalecił wizytę u psychiatry. 

W niedzielę to Hamilton był tym reprezentantem Mercedesa, który stanął na podium i to pomimo mniej spektakularnego startu. Doświadczony Brytyjczyk swoje miejsce na pudle zawdzięcza również zespołowi, gdyż to właśnie jemu nakreślono bardziej agresywną strategię. Okazała się ona szybsza i pozwoliła na pokonanie George’a Russella, który musiał kończyć zmagania na twardej mieszance. 

Wolff został zapytany po wyścigu, czy podium Lewisa w takich warunkach zamyka wszelkie dywagacje na temat potencjalnych nierówności. Jego odpowiedź kolejny raz była bardzo mocna.

- Mam zero szacunku do twórców tych teorii spiskowych, bo nie mają mózgów - zagrzmiał Wolff. - Chcemy mieć samochód, który wygrywa wyścigi i mistrzostwa, a jak ktoś tego nie rozumie, to powinien oglądać inny sport.

- Ale dobrze widzieć, że [Lewis] zaliczył dobry weekend, bo w ostatnim czasie miał wiatr w oczy i strategia mu nie sprzyjała. Dzisiaj była na jego korzyść i słusznie, więc cieszę się, że mamy dla niego to podium, gdyż minęło trochę czasu [od poprzedniego].