Zarówno Nikita Mazepin jak i Nicholas Latifi zaliczyli w sobotę kolejny dzień w biurze. Rosjanin skończył kwalifikacje z najsłabszym czasem sesji, a Kanadyjczyk pożegnał się w Q1 i do wyścigu ruszy z P18.
Kamery w trakcie kwaliifkacji nie wyłapały incydentu pomiędzy jedną i drugą stroną pod koniec pierwszej części czasówki. Latifi w trzecim sektorze budował sobie różnicę i w międzyczasie został wyprzedzony przez Nikitę Mazepina. Jego inżynier przekazał mu informację o nadjeżdżającym Haasie bardzo późno.
Nie byłoby w tym nic złego, gdyby Rosjanin chwilę później zauważył nadciągającego Kanadyjczyka i nie przyblokował go w zakręcie numer jeden, przez co ten był zmuszony do porzucenia swojej próby.
Kierowca Williamsa jeszcze na prostej mówił do inżyniera, że pewnie zostanie zablokowany, a gdy to się faktycznie stało, w nerwach nazwał zawodnika Haasa „idiotą” i „dupkiem”. Kolejnych słów, którymi 25-latek strzelał niczym z karabinu, nie wypada cytować przynajmniej bez cenzury.
Głos w tej sprawie zabrał Nikita Mazepin, który po sesji przeprosił nieco bardziej doświadczonego kolegę.
- Nigdy celowo nie zepsułbym komuś okrążenia. Muszę obejrzeć, jak to wyglądało z naszych onboardów. Zostałem poinformowany, że był 3 sekundy za mną i z tego co widziałem w lusterkach, wydawało się, że był dość daleko. Jeżeli spojrzysz na to, jak blisko niego byłem w ostatnim zakręcie, było na pewno mniej niż 0.4 sekundy. Muszę to przeanalizować i mam nadzieję, że nie będzie dochodziło do takich sytuacji. Przepraszam, jeśli go to uraziło.
Latifi, który w piątek nie był specjalnie zadowolony z auta, po kwalifikacjach miał inne powody do niezadowolenia.
- Dziś znacząco się poprawiliśmy po wprowadzeniu kilku dużych zmian, jednakże to nie były nasze najlepsze kwalifikacje. Nie byłem w stanie przejechać czystego okrążenia na koniec Q1. Nadal zmagam się z balansem bolidu i nawierzchnią tego toru. Ślizgam się tak jak każdy. To był frustrujący dzień, ale wyścig jest jutro i na tym musimy się skupić.