Lando Norris po zdobyciu swojego pierwszego podium w Formule 1 wyjawił kilka interesujących szczegółów z walki o nie.
Młody Brytyjczyk w fantastycznym stylu wyrwał 3. miejsce, przejeżdżając najszybsze okrążenie wyścigu i zmniejszając stratę do Lewisa Hamiltona. Ostatecznie, po doliczeniu 5 sekund kary dla jego bardziej utytułowanego rodaka, znalazł się 0.198 sekundy przed nim.
Kierowca McLarena już w kwalifikacjach spisał się świetnie, wykręcając 4. czas. Nie sądził jednak, że nawet lepszy wynik będzie możliwy w niedzielne popołudnie.
- Chyba jestem dumny, tak myślę. Wczoraj było 4. miejsce i cieszyłem się. Wiedziałem, że bardzo trudno będzie osiągnąć dzisiaj coś podobnego. Nie mamy tempa, by normalnie to zrobić, ale wykorzystaliśmy wszystkie błędy, kraksy i kary. Podjęliśmy ryzyko z Sergio i innymi, ale ostatecznie mam fajne trofeum, pierwsze od kilku lat, więc się cieszę.
Po zakończeniu rywalizacji 20-latek przyznał, że kilkukrotnie wydawało mu się, że już jest po wyścigu i zmarnował swoją szansę. Udało mu się jednak poprawić.
- Nie wiem co powiedzieć. W kilku momentach wyścigu myślałem, że już to trochę zepsułem. Spadłem na 5. miejsce na kilka okrążeń przed metą, a Carlos prawie mnie wyprzedził. Nie poddałem się jednak, minąłem Pereza i skończyłem na podium.
Jeszcze zanim Lando spróbował powalczyć o dodatkowy punkt (chociaż jasne jest, że walczył o coś więcej), musiał uporać się m.in. z Sergio Perezem, który tak jak Lewis Hamilton, miał karę. Norris myślał, że tylko Meksykanin podpadł sędziom i dopiero po minięciu różowego Mercedesa dowiedział się, jak wygląda sytuacja.
- Nie chciałem pokazywać tempa na początku i zostawiłem na to koniec. Trzeba mieć jaja. Nie wiedziałem jednak, że Lewis dostanie karę, więc dopiero po wyprzedzeniu Pereza zacząłem naciskać. Tak, minąłem Sergio, nie wiedząc, że Lewis ma karę. Nie wiedziałem, ile ryzyka podejmuję. Różnica wyniosła 0.2 sekundy. Małe zblokowanie koła, drobny błąd, gorsze tempo i nie byłoby mnie tutaj. To było szalone.