Zdaniem Lando Norrisa zachowanie bolidu Maxa Verstappena na ulicznym obiekcie w Singapurze było wręcz groteskowe.
Jeszcze kilka dni temu nikt nie spodziewał się, że nocny wyścig na torze Marina Bay może przybrać inny niż standardowy dla tego sezonu obraz, czyli taki z dominacją urzędującego mistrza świata, pewnie zmierzającego po kolejne spokojne zwycięstwo.
Jak pokazały jednak piątkowe treningi, ekipa z Milton Keynes pierwszy raz w tym roku nie przygotowała odpowiedniego zestawu wyjściowych ustawień. Problem w samochodach Maxa Verstappena i Sergio Pereza był na tyle poważny, że podejmowane kolejne próby zmiany konfiguracji nie przynosiły spodziewanego efektu i ostatecznie obaj reprezentanci Red Bulla nie byli w stanie przebrnąć przez drugi segment sobotniej czasówki.
W wyścigu tempo było już lepsze, choć nadal dalekie od ideału. Podczas konferencji po wyścigu wątek ten poruszył Lando Norris, znany z dobrych relacji z Maxem Verstappenem, dla którego taka forma Byków była powodem do uśmiechu.
- Nie mam pojęcia, dlaczego tak męczyli się przez cały weekend - stwierdził Brytyjczyk. - Kiedy oglądałem onboardy, trochę się z tego śmiałem, ponieważ nigdy wcześniej nie widziałem tak fatalnie prowadzącego się auta. Max też się z tego śmiał, więc zobaczymy, co przyniesie nam kolejny weekend. Myślę jednak, że najprawdopodobniej wrócą na szczyt.
Mając na uwadze dołek najlepszego zespołu, kierowca McLarena skomentował również kwestię przeniesienia batalii, które najczęściej odbywają się dalej, na walkę o zwycięstwo.
- Zawsze toczymy jakieś zacięte pojedynki [w środku stawki]. Czasami jest to rywalizacja o „best of the rest”, ponieważ nie tylko my jesteśmy w tej grupie. Nie sądzę, że Aston jest daleko w tyle. Bardzo dobrze zaczęli sezon, ale w ostatnim czasie ich forma nieco spadła. Bardzo szybka w ten weekend była AlphaTauri, lecz niestety nie poskładali wszystkiego w kluczowym momencie.
- Najlepsze ekipy zawsze dominują i kradną całe show, ale przecież gdyby kilka lat temu pominąć Mercedesa, a obecnie Red Bulla, to walka o pozostałe pozycje byłaby niesamowita. Mielibyśmy wielu różnych zwycięzców w każdym wyścigu i we wszystkich sezonach. Nawet w tym roku, gdybyśmy byli w stanie zbliżyć się do Red Bulla, to z pewnością wygrywałby też Mercedes, Ferrari, a nawet my moglibyśmy to zrobić na Silverstone i w Budapeszcie.
- Gdyby nie było Red Bulla, miałbym już na koncie dwa zwycięstwa!