Ekipa z Woking podała interesujące powody swojej strategicznej decyzji, która wzbudziła kontrowersje podczas wczorajszego wyścigu.

Ostatni pit stop Lando Norrisa, który miał miejsce w trakcie pełnej neutralizacji, wywołał spore zaskoczenie wśród obserwujących. Gdy coraz jaśniejsze stawało się, że miękka mieszanka była zdolna do wykorzystywania przez dłuższy czas, McLaren postanowił dać swojemu kierowcy twarde ogumienie na mniej niż 20 kółek. 

Taki rozwój wydarzeń był zaproszeniem Lewisa Hamiltona do walki o 2. pozycję. Siedmiokrotny mistrz świata oczywiście skorzystał z takiej zachęty i od razu zabrał się za próby wyprzedzenia rodaka, ale ten był znakomicie dysponowany w obronie i zdołał odeprzeć ataki. Następnie, gdy jego opony zaczęły już dobrze pracować, spokojnie dowiózł 18 punktów do mety.

Komentując sprawę na gorąco, Norris przyznawał, że liczył na inne posunięcie ekipy i nie rozumiał jej zagrania. Więcej już na chłodno zdradził szef, Andrea Stella, który wyjawił, że kluczowym czynnikiem okazała się reakcja dyrekcji wyścigu.

- Początkowo mieliśmy wirtualny samochód bezpieczeństwa, a w takich warunkach byliśmy skłonni założyć twardą mieszankę, bowiem rozgrzanie jej nie byłoby problemem - stwierdził Włoch. - W pewnym momencie zdecydowano jednak o pełnej neutralizacji, co stało się wtedy, gdy mieliśmy zjechać i wszystko było już przygotowane pod założenie hardów. Zmiana [kompletu] w ostatniej chwili byłaby operacyjnie problematyczna.

- Mówiąc o operacyjnych komplikacjach, mam na myśli to, iż mieliśmy gotową załogę, która przygotowała twarde opony. Jeśli podjęlibyśmy decyzję o zmianie na miękkie, to mechanicy musieliby w pośpiechu udać się do garażu, wziąć opony, ściągnąć koce i wrócić z ogumieniem. To mogłoby wywołać pewne zamieszanie i opóźnić pit stop.

McLaren doskonale rozumiał potencjalne konsekwencje swojego wyboru, ale równie dobrze przewidział, co mogło się stać po pokonaniu pewnego dystansu z pełną prędkością.

- Uznaliśmy, że nie była to jedna z tych sytuacji, w których osiągnięcie odpowiednich temperatur wymagałoby czegoś szczególnie innego niż w przypadku softów - kontynuował Stella. - Po przejechaniu pierwszych kilku zakrętów i dojechaniu do T9, czyli Copse, można było zacząć generować całkiem niezłe wartości. Dlatego postawiliśmy na prostotę. 

- Nie chcieliśmy zmieniać zestawu tuż przed pit stopem, bo to oznaczałoby znaczące opóźnienie. Zaakceptowaliśmy więc możliwość utracenia jednej pozycji po restarcie, bowiem taki ruch wydawał się tym najrozsądniejszym.