Lando Norris zakończył pierwszy dzień testów F1 przed sezonem 2025 z najlepszym czasem. Wszystko przebiegało spokojnie, dopóki na torze nie zabrakło... prądu.

To ostatni rok obecnej generacji bolidów oraz jednostek napędowych, przez co trudno było oczekiwać wielkich problemów z niezawodnością. Nikt nie przewidział natomiast, że na pustyni dojdzie do małych opadów oraz awarii zasilania. 

O ile leciutki deszczyk nie stanowił szczególnej przeszkody, o tyle problem z brakiem energii zatrzymał testy na ponad godzinę. Ostatecznie usterkę udało się usunąć, a F1 zachowała się rozsądnie i przedłużyła jazdy o 60 minut. To sprawiło, że wszyscy mogli spokojnie potestować, nie tracąc czasu, którego i tak mają ekstremalnie mało.

Była to jedyna czerwona flaga pierwszego dnia. Poza tym kierowcy uniknęli większych przygód. Obejrzeliśmy pół obrotu Liama Lawsona i piękną 360-tkę w wykonaniu Isacka Hadjara. To jednak tyle z tych poważniejszych rzeczy.

Dużo więcej pracy miały tylne osie bolidów, które czasem łapały nadsterowność. Sporo korekt wykonywali zawodnicy Saubera, Racing Bulls, a w pierwszej fazie dnia także Ferrari. Lewis Hamilton miał więcej pracy na kierownicy niż Charles Leclerc, a model SF-25 nie prowadził się jak po sznurku. To tylko początek przygotowań, a pierwsze wypowiedzi podkreślały głównie, że jest za wcześnie na wyciąganie wniosków.

Wydawało się, że z problemami rozpoczął też McLaren. W pierwszej części dnia Oscar Piastri siedział trochę w garażu, a po przerwie Lando Norris również nie był najbardziej pracowitym kierowcą. Wszystko odmienił ten moment, gdy MCL39 powalczył o ciut lepszy czas. Brytyjczyk łatwo, z dużym spokojem, wbił się najpierw do czołówki, a potem na szczyt tabeli czasów. To wystarczyło, aby zakończyć dzień na P1.

Drugi George Russell i Mercedes także mają powody do zadowolenia, choć istnieje szansa, że pomogły im chłodniejsze warunki, w których błyszczeli w sezonie 2024. Model W16 prowadził się dziś naprawdę nieźle. Nawet gdy Russell czy najszybszy rano Antonelli musieli trochę kontrować, to bez nerwowości załatwiali sprawę i wyglądali pewnie. Poza tym pokonali też solidny dystans. 

Trzeci Max Verstappen miał dziś za zadanie ocenić, czy nowy Red Bull nie posiada tych samych cech, które mogły położyć mu sezon 2024. Z pierwszych wypowiedzi wynika, że faktycznie jest lepiej.

- Jeśli były niespodzianki, to tylko dobre - powiedział Holender. - Nie znamy jeszcze naszego tempa, ale wszystko działa, a samochód robi to, czego od niego chcę. Mamy kontrolę, a właśnie na to liczę na początku testów. 

Nie trzeba być jednak na szczycie, aby mieć powody do zadowolenia. Najwięcej okrążeń zaliczył dziś Haas (157), który ewidentnie nie przejmował się klasyfikacją, tylko postawił na dystans. Z nabicia wielu kilometrów cieszyć może się także stajnia z Faenzy.

Tak naprawdę praktycznie wszyscy przejechali sporo kółek i mogli zrobić przynajmniej większość z tego, co zaplanowali. Jeżeli należałoby wyróżnić jedną ekipę, która słabo zaczęła przygotowania do sezonu 2025, to zdecydowanie byłby to Aston - głównie ze względu na zdecydowanie najmniejszy dystans, tylko 84 okrążenia obu kierowców. 

Okrążenia zespołów:

Haas - 157
Racing Bulls - 151
Mercedes - 144
Alpine - 140
Ferrari - 137
Red Bull - 132
Williams - 128
McLaren - 118
Sauber - 111
Aston Martin - 84

Grafika z czasami: