Po odniesieniu pierwszego zwycięstwa w Formule 1 Lando Norris musiał zmierzyć się z pytaniami o słynne GP Rosji 2021 i łatkę kierowcy, który nie wygrywa lub nie dowozi zwycięstw.
Ostatni wyścig F1, który odbył się w Soczi, ciągnął się za Brytyjczykiem aż do wczoraj. I byłoby tak nadal, gdyby nie odniesienie upragnionego triumfu w głównych zawodach. Tamta runda była bowiem świetną okazją, aby odhaczyć zwycięstwo już dawno temu. Do zmiany warunków wyglądała przecież, jakby wygrana powoli zadomawiała się w kieszeni.
Ale chmury deszczowe miały inne plany i sprawiły, że pod koniec zespoły znalazły się w ekstremalnie trudnym położeniu, mając nawet różne odczyty z radarów. McLaren ogólnie nie podjął wtedy najlepszej decyzji i został największym przegranym. Część obserwatorów do dziś obwinia za to samego Lando, na co wpływ ma m.in. komunikacja radiowa, w tym krzyknięcie do inżyniera.
Rosja 2021 nie jest jedynym powodem, ale na pewno tym oczywistym, wyrazistym. Do powstania tej teorii przyczyniły się też inne rzeczy, takie jak największa liczba podiów bez zwycięstwa czy - a może przede wszystkim - błędy w paru kluczowych sytuacjach, gdy na szali były pierwsze miejsca. Tych, szczególnie na pewnym etapie 2023 roku, nie brakowało, a najbardziej rzuciły się w oczy podczas GP Kataru, gdzie McLaren wygrał i kwalifikacje do sprintu, i sam sprint. Najlepszy był wtedy jednak nie Norris, lecz debiutant, Oscar Piastri.
Mimo tego Lando uważa, że jego łatka nie pokrywa się z rzeczywistością. Po wygraniu GP Miami nie wypierał się swoich pomyłek, przez które tracił P1, ale wyraźnie podkreślił, że to nie one przyczyniły się do braku zwycięstw w samych Grand Prix.
Pytany o zmarnowane szanse od czasu Soczi, wczorajszy zwycięzca odparł: - Była jedna taka okazja, zeszłoroczny Katar, ale wygranie głównego wyścigu to mogło być już za dużo. Nie wiem, ile Max miał nad Oscarem [4.833], ale ja straciłem jakieś 5-6 sekund [5.969]. Trudno to pominąć. Ale sprint przegrałem. Nie wiem natomiast, czy był główny wyścig, w którym coś mi uciekło, szczerze mówiąc. A to [Grand Prix] jest przecież ważniejsze i znaczy więcej. Chcę więc powiedzieć, że nie, nie było niedzieli, którą zmarnowałem.
- Zmarnowałem podia, może P2, ale nie sądzę, że zmarnowałem okazję na zwycięstwo. Było za to kilka takich szans, które mi zablokowano, jak w Singapurze w zeszłym roku, gdy wygrał Carlos. Drugi przypadek to tegoroczna Australia, gdzie oba Ferrari były z przodu. Poza tym nie było takiej niedzieli. Ludzie chcą sobie tak gadać, że Rosja, że Katar, ale nie było takiej niedzieli, kiedy zwycięstwo uciekło mi z powodu popełnienia błędu.
- Były zmarnowane pole positions, była wygrana w sprincie, ale nic więcej. I chyba dlatego nie straciłem wiary. Nigdy nie przestałem wierzyć, że mogę to zrobić. Fajnie więc zamknąć tę sprawę i udowodnić, że wielu ludzi się myliło. Chociaż lubię na to patrzeć, wchodzić na Instagram i lajkować te wszystkie komentarze, w których jestem atakowany. No cholernie to kocham. Mój uśmiech staje się jeszcze większy, szczególnie gdy pada Lando No-wins. W końcu mogę udowodnić coś tym, którzy myśleli, że nie zdołam tego zrobić. Dziękuję im wszystkim!
- Rosja 2021 różniła się bardzo, bardzo mocno. Wielu ludzi pieprzy coś o Soczi i tym, co się wtedy stało. Tak, potencjalnie straciłem tam zwycięstwo, czy też straciłem tam zwycięstwo, ale to byłem i ja, i zespół. Nie chcę zwalać tego na nich, ale i ja nie zrobiłem najlepszej roboty, i zespół również. Tak było.
- Ludzie ciągle to mówią. Nawet ostatnio po Chinach, kiedy popełniłem błąd w zakręcie nr 1, jadąc obok Lewisa, wielu ludzi wątpiło, że stać mnie na to, aby spisać się pod presją prowadzenia w wyścigu, szczególnie mając Maxa z tyłu. Ale w tym roku czuję się pewniej niż kiedykolwiek. Nie myślę o takich rzeczach. W zeszłym pewnie bym to robił, ale w tym jestem o wiele lepszy w koncentrowaniu się na swoich zadaniach. I robię dobrą robotę - jestem szybki i wykonuję swoje obowiązki tak, jak chciałbym je wykonywać. Poprawiłem wiele słabych stron i ta ciężka praca dała efekty.
- Nie myślałem [o Rosji]. Uśmiechałem się i zastanawiałem, jak mam się cieszyć i co mówić. Nie jestem dobry w spontanicznym wymyślaniu tego i improwizowaniu, więc powtarzałem sobie coś. Ale po przejechaniu mety zrobiłem coś innego, nawet nie wiem. Jestem zadowolony, ale mój głos nadal trochę cierpi, a gardło boli.
- O takich rzeczach się zapomina. Nie przejmujesz się tym, co myślisz. Po prostu patrzysz na tor i na tym się skupiasz. A gdy już wpadniesz na metę, wypuszczasz to wszystko.