Lando Norris podzielił się swoimi spostrzeżeniami na temat niedzielnej rywalizacji w GP Hiszpanii.

Brytyjczyk po wywalczeniu pierwszego pola startowego z dużymi nadziejami przystępował do głównego dania weekendu, w którym oczywistym celem było dla niego dowiezienie do mety startowej pozycji, aczkolwiek w tym przypadku ambitny plan zakończył się niepowodzeniem. 

Przysłowiowym gwoździem do trumny okazał się już sam start zmagań, podczas którego reprezentant McLarena stracił dwie lokaty, co w praktyce odebrało mu szansę na możliwy triumf, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że na mecie stracił do Maxa Verstappena lekko ponad dwie sekundy. 

- Mój wyścig nie był wystarczająco dobry, ponieważ powinienem był go wygrać - powiedział Lando Norris. - Uważam, że mieliśmy w niedzielę najszybszy samochód. Wszystko straciłem na starcie, a następnie nie mogłem uporać się z Russellem podczas pierwszego stintu. W skrócie nie wykonałem wystarczająco dobrej roboty na samym początku.

- Niestety, ale przez ten jeden aspekt straciłem dziś zwycięstwo. Od drugiego zakrętu, 10 na 10 razy, nie sądzę, żebym mógł zrobić coś więcej. Myślę, że jako zespół przygotowaliśmy idealną strategię. Byłem bardzo zadowolony z tego, co zrobiliśmy. Niestety, ale ta jedna sytuacja z samego początku, ten 1% - on nie był dziś odpowiedni.  

Zapytany, czy bardziej boli go stracone zwycięstwo z Montrealu, czy może z Hiszpanii, odparł: - To, ponieważ kluczowe było tutaj moje zachowanie, a w zasadzie błędna decyzja lub jej brak.

- Zdecydowanie nie byliśmy najszybszym samochodem w Kanadzie. Mercedes był tam najbardziej wydajny, aczkolwiek tutaj to my mieliśmy najlepszy bolid i niestety nie wykorzystałem tego potencjału w maksymalnym stopniu. Start zależy ode mnie. Potem robię to, co mi każą, a następnie stosuje się do wytycznych. Przy dobrym starcie powinienem był dziś wygrać.

Mimo krytycznego spojrzenia Norris zdołał ocenić zajście chłodniej i przyznał, że rozpędzenie się Russella było dla niego dużą przeszkodą.

- Samo ruszenie z miejsca było dobre, może i lepsze od Maxa. Ale druga faza, czyli rozpędzanie, nie było tak dobre. Nie wiem nic więcej poza tym, że Max się wtedy ze mną zrównał. I powiedzmy, że gdyby nie było tam George'a, to raczej zdołałbym utrzymać prowadzenie w zakręcie nr 1.

- George miał cień od nas obu, więc nawet gdyby mój start dał mi dodatkowe dwa metry - a chyba nic więcej nie mógłbym urwać - to przy długiej prostej do zakrętu nr 1 rozpędzonego Mercedesa było jednak stać na więcej niż mnie. W Barcelonie tak bywa.

- George miał dobry start, a ja nic nie mogłem zrobić. Musiałem pogodzić się z P3 w zakręcie nr 2, bo gdybym zahamował dwa metry dalej, to wyrzuciłbym wszystkich z wyścigu. Podjąłem dobrą decyzję, gdy wycofałem się i puściłem go. Muszę porozmawiać z inżynierami, aby wiedzieć więcej.