Lando Norris był bardzo szczęśliwy po wyścigu na Imoli. Brytyjczyk zajął 3. miejsce i praktycznie do samego końca bronił się przed zaciekłymi ataki Lewisa Hamiltona. Przyznał, że pod koniec wyścigu już praktycznie nie miał opon.

Młody Brytyjczyk był bezsprzecznie jednym z bohaterów całego weekendu. Podczas każdej sesji prezentował świetne tempo i mimo rozczarowujących kwalifikacji zdołał wywalczyć podium w wyścigu o GP Emilii-Romanii.

- Nigdy nie możesz być zawiedziony tym, że jesteś na podium, dlatego jestem bardzo szczęśliwy. Udało mi się zrehabilitować za wczorajsze kwalifikacje. To był trudny wyścig, dużo było ryzykownych momentów, a po starcie prawie zderzyłem się z Danielem - mówił Lando Norris.

Lando Norris, McLaren

Kierowca z Wielkiej Brytanii od początku zmagań na torze Imola trzymał się w czubie stawki, a tuż po wznowieniu wyścigu po czerwonej fladze zdołał wyprzedzić Charlesa Leclerca i awanasować na 2. pozycję. Duża w tym zasługa strategii. Zespół z Woking zdecydował się na założenie swojemu kierowcy miękkich opon na drugą część wyścigu. I to zaprocentowało, bo Norris do samego końca walczył o 2. miejsce i dopiero na 3 okrążenia przed końcem został wyprzedzony przez Lewisa Hamiltona.

- Szczególnie trudna była dla mnie końcówka. Nie wiedziałem, ile wytrzymam na tych oponach, a 34 okrążenia na miękkim zestawie to ogromne wyzwanie. Szybko zdałem sobie sprawę z tego, że trzeba odpuścić walkę z Maxem i zająć się obroną pozycji przed Charlesem i to była dobra decyzja. Ostatnie 2-3 okrążenia były już ekstremalne, tylnych opon już w zasadzie nie było, starałem się jeszcze bronić przed Lewisem. Ostatecznie to był bardzo długi wyścig, podejmowaliśmy z zespołem trafne decyzje i dlatego stanąłem dzisiaj na podium - podsumował Norris.

Lando Norris i Lewis Hamilton

Nieco gorszy występ zanotował Daniel Ricciardo. Australijczyk prezentował znacznie słabsze tempo niż jego kolega z zespołu. Dlatego też w pewnym momencie szefostwo ekipy zdecydowało, że "Honey Badger" powininen przepuścić jadącego za nim Norrisa.

- Schowałem do kieszeni swoją dumę. Uznałem, że zespół wie co robi, dali mi czas na to, żebym pokazał swoje tempo. No i nie było ono niestety wystarczające, więc nie mam problemu z tym, że musiałem przepuścić kolegę z zespołu. Sezon jest jeszcze długi, potrzeba trochę czasu na to, żeby odnaleźć się w nowym zespole, dlatego nie będę panikował. Tempo, które pokazał Lando, świadczy o tym, że możemy walczyć o wysokie cele w tym roku - wyjaśnił Daniel Ricciardo.

Daniel Ricciardo, McLaren

Kierowca z Australii ostatecznie wyścig zakończył na 6. pozycji.

- Ten wyścig to było dzisiaj duże wyzwanie. Już na początku z powodu warunków trudno było nawet dojechać na pola startowe, tak było ślisko. No i sam start - nawet fakt, że byłem z przodu, nie zmienił tego, że widoczność była mocno ograniczona. W zasadzie do drugiego zakrętu mało co widziałem, oprócz strugi deszczu, wydostającej się spod kół innych samochodów. W tym momencie możesz tylko zgadywać, kiedy zacząć hamowanie do zakrętu - relacjonował Ricciardo.