Lando Norris wytłumaczył swoje kontrowersyjne zachowanie z GP Holandii.

Podczas pierwszego etapu rywalizacji na Zandvoort McLaren nie popisał się najlepszymi wyborami taktycznymi i opóźnił zjazd Brytyjczyka do boksu, by następnie ściągnąć go zbyt późno. W trakcie tego intensywnego okresu zawodnik odbywał rozmowy radiowe, które nie należały do najspokojniejszych.

W pewnym momencie poprosił o wizytę w alei, ale jego inżynier, Jose Manuel Lopez, przekazał mu, że porusza się szybciej od samochodów na przejściówkach. Ta informacja szczególnie nie spodobała się Norrisowi, który skomentował ją w ostrych słowach. Ciekawostką jest, iż komunikat ten został częściowo wyciszony na platformie F1TV.

LN: Jest całkowicie mokro. Nie jest sucho. Teraz to nawet nie wyschnie za szybko.
JML: Zrozumiano.
JML: Deszcz przestał padać, nie oczekujemy już deszczu w ciągu następnych 15 minut.
LN: Wiem, ale mówię, że tor nie wyschnie zbyt szybko...
JML: Potrzebujesz przejściówek? Jeśli nie utrzymamy auta na torze w tych zakrętach, to zjedziemy.
LN: Zjedźmy, stary. Jesteśmy za wolni.
JML: Jesteśmy szybsi niż auta na intermediatach.
LN: Co do k....? Jesteś głupi?

Proszony o odniesienie się do tej sytuacji, Lando odparł, że nie jest zadowolony z wydźwięku swoich wiadomości radiowych. Zadeklarował również, że nie będzie więcej reagował w ten sposób.

- Porozmawialiśmy już trochę o tym - zdradził kierowca McLarena. - Jak zwykle mamy za sobą kilka dni analizy. Zawsze mówię rzeczy, których nigdy... Gdy patrzy się na to później, można pomyśleć, że ciągle robię z siebie idiotę. Coś takiego nigdy nie jest naprawdę na poważnie. To bardziej wynikało z tego, że popełniliśmy kilka błędów strategicznych. To była kwestia emocji w danej chwili. 

- Innego dnia powiedziałem, że zawsze brzmię, jakbym płakał i narzekał przez radio. Nie wiem, dlaczego tak jest. Nie podoba mi się to, ale sam czuję się zrelaksowany i spokojny w aucie. Natomiast gdy tego słucham, brzmię zupełnie odwrotnie.

- Zawsze odbywamy te dyskusje. Są w nich rzeczy, które się przekazuje, a także te, które chce się uzyskać. Czasem informacja zdecydowanie nie jest na poziomie, na którym być powinna. To potrafi być momentami frustrujące. Ale mamy za sobą analizę i to już na pewno się nie powtórzy.

Jose Manuel Lopez to tak naprawdę inżynier ds. osiągów, który czasem pełni rolę inżyniera wyścigowego, normalnie należącą do Willa Josepha. Rotacja na tym stanowisku to bardzo nietypowa praktyka, o czym jeszcze przed wakacjami opowiadał szef, Andrea Stella.

- Mamy 24 wyścigi [w sezonie], a pojawienie się na wszystkich zaczyna stanowić wyzwanie - stwierdził Włoch. - Dotyczy to więc planowania, ale także nagłej sytuacji. Jeśli musielibyśmy zamienić któregoś inżyniera, to chcemy mieć długą ławkę rezerwowych osób, które mogą wspierać kierowców. Jestem zadowolony z tego, że ten proces prowadzi do stworzenia kompetentnej grupy inżynierów, którzy mogą pracować z zawodnikami.

- To nie dotyczy jednak tylko ich. Inżynier wyścigowy musi współpracować ze strategiem. Potrzebna jest minimalna liczba słów, by przekazać to, co chce się przekazać. Trzeba rozumieć się pod kątem terminologii. Jest tu sporo do przyswojenia. Rotację widzicie właśnie dlatego, że musimy wystawić naszych ludzi na możliwie jak najwięcej doświadczeń.