Ostatni wyścig w tegorocznym kalendarzu, który - pomimo pandemii i związanych z tym ograniczeń - liczył aż 17(!) rund. Jeszcze kilka miesięcy temu nie do uwierzenia było, że w tak krótkim czasie uda się zorganizować niemal pełnoprawny sezon F1. Jak wypadli kierowcy w ostatni weekend tego 23-tygodniowego sprintu?

Niestety Grand Prix Abu Zabi 2020 może odrobinę rozczarowywać, jednak z drugiej strony, nie można mieć wszystkiego. Cały tegoroczny sezon był bardzo zaskakujący, więc niech to usprawiedliwi odrobinę nudny i przewidywalny wyścig. Co ciekawe, nikt nie popełnił tutaj rażących błędów, nie było kolizji, walki o przetrwanie, nie było nawet specjalnego ryzyka, no może poza strategicznym rozwiązaniem kilku ekip. Zobaczmy, jak spisali się zawodnicy najszybszej serii wyścigowej na świecie, w ostatni pracujący weekend tego roku.

Mercedes

Hamilton - 7,3

Siedmiokrotny mistrz świata ewidentnie nie był do końca sobą. Lewis wprost mówił o tym, że jego powrót jest bardzo optymistyczny, później kilka razy potwierdzał to w kolejnych wypowiedziach. Brytyjczyk przegrał ze swoim zespołowym partnerem w kwalifikacjach i nie był w stanie lub nie chciał atakować go w wyścigu. Nadal, biorąc pod uwagę okoliczności, to był naprawdę udany weekend Hamiltona, ale tym razem bez cudów. P3 w kwalifikacjach, P3 w wyścigu.

Bottas - 8,3

Po ciężkiej przeprawie z George'm Russellem w Grand Prix Sakhiru Valtteri wiedział, że musi dać z siebie wszystko. W kwalifikacjach stracił do Maxa zaledwie 0,025 s, ale po dobrym starcie nie udało mu się dogonić kierowcy Red Bulla. Fin nie popełnił w ten weekend żadnego większego błędu, pewnie i spokojnie dowiózł do mety 2. miejsce, zapewniając sobie taką samą pozycję w klasyfikacji generalnej kierowców. Bądź co bądź, było dobrze, pewnie i bardzo stabilnie. Czego chcieć więcej?

Red Bull

Verstappen - 10

Wreszcie się udało! Pole Position wyrwane parze Mercedesów, świetny start i niemal pewny wielki szlem, który pod koniec wyrwał Maxowi jego dawny rywal z ekipy Red Bulla, Daniel Ricciardo. Drugie zwycięstwo w tym sezonie i pod względem wyniku zdecydowanie najlepszy weekend w tym roku. Wielki Max! Super też, jak śpiewa kilku gości.

Albon - 7,7

Chyba nie ma się do czego przyczepić. Być może jak Budnik rzekł w słynnym bydgoskim podcaście - zeszła presja, bo wie, że to Perez dostanie jego miejsce. Tak czy inaczej, Alexander Albon w kwalifikacjach uległ boskiemu Lando Norrisowi, jednak jeszcze w pierwszej fazie wyścigu (odrobinkę za późno) udało mu się bez trudu uporać z Brytyjczykiem i pewnie dojechać do mety na 4. pozycji. W końcówce była nawet szansa pościgać się z Hamiltonem. Albon również zaliczył chyba najlepszy weekend w tym roku, nie zrobił nic niezwykłego, po prostu należycie wykonał swoją pracę - mimo to, brawo Alex!

Ferrari

Leclerc - 5,3

Po incydencie z GP Sakhiru Charles został cofnięty o 3. pozycje na starcie i pomimo awansu do Q3, ruszał do wyścigu z 12. pola, tuż przed Sebastianem Vettelem. Para Ferrari dobrze radziła sobie w początkowej fazie wyścigu, a po tym jak na torze pojawił się samochód bezpieczeństwa i grande stratedzy postanowili zostawić kierowców z Maranello na torze, obaj zaczęli tracić kolejne pozycje. Ostatecznie Charles jako 13. minął linię mety.

Vettel - 4

Podobnie jak w przypadku Leclerca, nie ma tutaj zbyt wiele do powiedzenia. Fakt jest natomiast taki, że Sebastian znów przegrał w kwalifikacjach z młodym Monakijczykiem. Pomimo tego, że obaj zostali na torze przy pierwszej serii pit stopów, później ich strategie trochę się różniły. Nadal jednak Seb minął linię mety za plecami Charlesa, na 14. pozycji. Dobrze, że ten sezon się już skończył, a czterokrotny mistrz świata odetchnie świeżym powietrzem, bo zdaje się, że atmosfera w Ferrari nie była tak doskonała jak kilka lat temu.

McLaren

Sainz - 8

Naprawdę dobre kwalifikacje i 6. pole startowe, a później tak samo dobry wyścig i ostatecznie 6. pozycja. Plan 100% wykonany, Carlos może być z siebie dumny, bo także dzięki jego pewnej i szybkiej jeździe ani Renault, ani AlphaTauri, ani też Racing Point, nie mogły zagrozić McLarenom w ten weekend. Ostatni wyścig dla ekipy z Woking i zapewnienie 3. miejsca w klasyfikacji generalnej konstruktorów to zdecydowanie powód do dumy. Świetny prezent pożegnalny!

Norris - 9,3

Nie mamy pojęcia, jak Lando to zrobił, ale jego okrążenie kwalifikacyjne było absolutnie niesamowite. Do czasu Pole Position Maxa Verstappena zabrakło mu zaledwie 0,251 s! W wyścigu było równie dobrze i nikt nie ma prawa winić Norrisa za to, że stracił pozycję na rzecz Albona - McLareny w końcówce sezonu nie wydawały się już tak mocno konkurencyjne. Pomimo tego Lando dojechał do mety na bardzo wysokiej 5. pozycji i razem ze swoim zespołowym partnerem zapewnili ekipie z Woking miejsce na podium w mistrzostwach świata konstruktorów. Brawo! Może trochę specjalnie Lando nie chciał wyprzedzić Daniela w środkowej fazie wyścigu, żeby nadmiernie nie zużyć swoich opon? To by miało sens.

Renault

Ricciardo - 7,3

Oba Renault nieco rozczarowały w sobotę, ale o dziwo to Daniel był tym, który znalazł się niżej. Nieznacznie, ale niżej. Był to jednak jego jedyny słabszy moment, bo szybko okazało się, że na długich przejazdach był po prostu szybszy. Dodatkowo, zespół tym razem dał mu dobrą strategię, przeciągając przejazd na twardej mieszance, co zaowocowało awansem w tabeli. P7 to chyba był maks R.S.20 w ten weekend.

Ocon - 6,3

Po kwalifikacjach wydawało się, że zbliża się do Ricciardo, ale w wyścigu czegoś brakowało. Dostał diss sezonu od inżyniera, który najwyraźniej planuje wziąć udział w WBW, ale było to i niefortunne, i niekoniecznie trafne, bo Francuz nie był słaby. Nie był wybitny, ale przynajmniej dobry. Przejechał porządne 55 okrążeń, a na ostatnim z nich upolował Strolla, zyskując P9.

Racing Point

Perez - brak

Ależ szkoda! Sergio był na końcu stawki i chociaż jasne, że tu by nie wygrał, może przynajmniej zagwarantowałby nam jedną czy drugą pobudkę w trakcie tej przydługiej drzemki, wykonując jakiś fajny manewr. Nie ma jak go ocenić - odpuścił czasówkę z powodu kary, potem przejechał tylko kilka kółek.

Stroll - 3,7

Zaliczył taki sobie weekend. Średnio wykorzystał potencjał samochodu w sobotę, a Checo już w Q1 pokazał, że jest on większy, robiąc lepszy czas. Auto jednak jest na tyle okej, że punkcik dowiózł, ale w przeciętnym stylu, np. dłużej walcząc z Leclerciem, potem mając szeroki wyjazd i do tego przegrywając pojedynek z Oconem na sam koniec. Cały Lance, raz podium, a potem ni to źle, ni to dobrze.

Alfa Romeo

Raikkonen - 5,7

Miewał lepsze występy w tym sezonie, to na pewno. Na tle Antonio w Abu Zabi nie błyszczał, znów jadąc wolniej w kwalifikacjach. W wyścigu Alfa rozbiła strategie, na czym skorzystał, dojeżdżając chyba na najlepszym możliwym miejscu w swojej kategorii, a nawet wyprzedzając Ferrari, które nie miało ani tempa, ani wyjątkowo dobrych decyzji.

Giovinazzi - 5

W decydującej czasówce to on pojechał szybciej od kolegi i dzięki temu wygrał z nim na przestrzeni sezonu. To zawsze coś. Był jednym z tych, którzy nie zjechali w trakcie wirtualnej neutralizacji i stracili na tym (chyba tylko Ricciardo zyskał), więc być może jego tempo było lepsze, niż pokazuje to końcowa tabela. Bez wielkich wpadek, znów wychodząc z Q1, tyle dobrego.

AlphaTauri

Gasly - 7,7

W kwalifikacjach wydawało się, że być może znów nieco spuścił z tonu i to Daniił będzie lepszym kierowcą w ten weekend, ale w niedzielę powrócił taki Pierre, jakiego oglądaliśmy przez cały sezon 2020. Od razu zabrał się za Ocona i Kwiata, a później dorwał jeszcze Strolla i Vettela. Bez błędów rywali trudno byłoby zrobić więcej, więc za wynik, szczególnie w połączeniu ze stylem, należą się brawa.

Kwiat - 6,7

Jego sobotnie okrążenie przeszło trochę bez echa, ale sam zawodnik bardzo się nim chwalił, więc warto je obejrzeć. To na pewno miły akcent przed - być może tymczasowym - rozstaniem z Formułą 1. Nie udało mu się jednak przełożyć tego na punkty, bo w wyścigu stracił trochę w alei serwisowej, zjeżdżając w trakcie VSC, po czym nie był w stanie przebić się wyżej. To, co mógł, zrobił jednak przynajmniej poprawnie, dobrze.

Haas

Fittipaldi - 5,7

Należy docenić Pietro za postępy, jakie zrobił od GP Sakhiru. Jasne było, że tegorocznym Haasem niespecjalnie będzie mógł powalczyć, ale widać było już lepsze tempo i większą pewność. Co prawda nieporadność Latifiego pomogła, ale pojechał na tyle, by dać sobie szansę na przeskoczenie go i ostatecznie to zrobił. Jako jedyny zjeżdżał do alei aż 3 razy, więc trudno było o lepszy rezultat, ale patrząc na jego wyjątkową sytuację - było lepiej i to plus.

Magnussen - 4,7

Na starcie zyskał najwięcej z całej stawki, ale hamowanie do zakrętu nr 1 było gorące i pachniało torpedą, choć to nie jego ksywka. Później próbował zrobić strategię na Ricciardo, ale miał tylko Haasa VF-20, więc mógł sobie jedynie próbować. Wyszło z tego marne P18, marne jak cały sezon amerykańskiej ekipy.

Williams

Russell - 6

Powrót do rzeczywistości. Mr Saturday zgubił się jednak gdzieś między garażami Mercedesa a Williamsa, bo w kwalifikacjach auto z numerem 63 nie poradziło sobie specjalnie dobrze, zmagając się z oponami. Na pewno nie pomogły też drobne problemy z silnikami z Brixworth. Później Brytyjczyk, tradycyjnie już, miał związane ręce i nie mógł wiele zrobić, może oprócz pokonania Giovinazziego, co się udało.

Latifi - 3,3

Co to było, to na koniec Q1? Nicholas nie zakończył tego sezonu najlepiej, bo popisał się jedynie wstydliwą wpadką, przez którą pozbawił się szybkiego okrążenia i znalazł się nawet za Fittipaldim, który ani nie znał zbyt dobrze auta, ani nie miał wybitnie szybkiej maszyny. W wyścigu Williamsa nie było stać na wiele, ale tradycyjnie to ten drugi FW43 jechał trochę szybciej. 

Wszystkie oceny redakcji

KierowcaOcena - BudnikOcena - JazienickiOcena - Pokrzywiński
Lewis Hamilton778
Valtteri Bottas889
Max Verstappen101010
Alex Albon887
Charles Leclerc565
Sebastian Vettel444
Carlos Sainz888
Lando Norris9109
Daniel Ricciardo787
Esteban Ocon676
Sergio Perezbrakbrakbrak
Lance Stroll344
Kimi Raikkonen566
Antonio Giovinazzi465
Pierre Gasly887
Daniił Kwiat776
Pietro Fittipaldi665
Kevin Magnussen455
George Russell666
Nicholas Latifi334