Sporo kontrowersji wywołał finał GP Abu Zabi, więc... czas wywołać kolejne. To już ostatnie oceny w tym sezonie, z wyjątkiem zestawienia tych z całej kampanii, które ukaże się niedługo.

Mercedes

Hamilton - 9

Lewis nie przegrał tego wyścigu ze swojej winy i wynik absolutnie nie wpływa na ocenę. Tak naprawdę czepiać się go po tym weekendzie możemy jedynie za zostawianie wewnętrznej, na którą mógł wchodzić Max. Czy powinniśmy za kwalifikacje? Jeśli już, to delikatnie. Nie jechał szaleńczo, bo i tak nie urwałby aż tyle, by wywalczyć pole position - Mercedes w Q3 po prostu był słabszy. Genialny start, kontrowersyjna obrona (ale od czegoś są sędziowie, tzn. być powinni), znakomite tempo i niefortunne rozstrzygnięcie. Więcej niż bardzo dobrze, choć do ideału brakowało.

Bottas - 3,67

Kolejny z tych weekendów, kiedy to nagle zaginął. Hamilton był w stanie podbijać wszystkim oczy, a Valtteri dawał się robić z nieprzyzwoitej odległości samochodom pokroju AlphaTauri. Miał utrudnione zadanie przez powrót do starszego silnika, ale nadal jechał Mercedesem znacznie poniżej możliwości i - co najważniejsze - nie był w stanie pomóc Lewisowi tak, jak Sergio pomógł Maxowi. Panu już kiitos.

Max Verstappen, Red Bull

Red Bull

Verstappen - 9

Był genialny w kwalifikacjach - z wyjątkiem błędu w Q2 i przytarcia mediumów - a włożenie rywalowi 14 km/h w jednym zakręcie to coś niesamowitego. Słaby start postawił go pod ścianą, ale odkupił swoje winy ostrym manewrem z daleka, wykonując go prawidłowo. Problem w tym, że sędziowie mieli inne zdanie, choć niewiele by to zmieniło, bo w tempie wyścigowym Red Bull odstawał znacząco, a Max mógł liczyć tylko na późny samochód bezpieczeństwa. Gdy ten wyjechał, dostał jedną okazję, której wykorzystanie przy przewadze opon było niemal pewne. Jego niedociągnięcia też nie były gigantyczne.

Perez - 8,17

Zanim został Ministrem Obrony Narodowej Holandii, zdobył P4 w kwalach. Fajnie, dopóki nie spojrzy się na to, że przed nim był McLaren, a do kolegi stracił 0.7 sekundy. W wyścigu jego główną rolą było powstrzymanie Hamiltona, co wykonał fenomenalnie i bez przesadnego chamstwa, walcząc na 200%. Dojechałby na podium, gdyby nie usterka w końcówce, po której Red Bull wolał nie ryzykować zabrania szansy swojemu liderowi. Ogólnie Checo nadal brakowało trochę tempa na jednym kółku, a w wyścigu miał zrobić przede wszystkim jedną rzecz. I zrobił.

McLaren

Norris - 8

P3 w kwalach McLarenem? Red Bull i Mercedes za plecami? Żaden problem, zresztą nie był to pierwszy raz Lando tak wysoko. Start poszedł gorzej, bo stracił na małym zamieszaniu, ale później i tak jechał po duże punkty w okolicy 5. miejsca. Drugi raz w trzech ostatnich GP dopadło go jednak przebicie opony, przez co musiał zjechać do alei i spadł w klasyfikacji. P7 na mecie samo w sobie jest dobrym wynikiem, a przy wymuszonym dodatkowym pit stopie tylko pokazuje, że Norris miał kawał weekendu.

Ricciardo - 4,17

W beczce ratela miodożernego kolejny raz znalazło się trochę dziegciu, bo tego, co padło na temat Lando, nie można niestety powiedzieć o Danielu. Co prawda wszedł do Q3 (a sędziowie wylosowali mu brak kary za Alonso), ale autem, które stać było na 2. rząd, Ricciardo w ostatnim segmencie nie wygrał z nikim. W wyścigu nie uczynił niczego wyjątkowego. Plątał się w okolicy małych punktów, a gdy nie został puszczony po SC, na pocieszenie dostał jedynie najlepsze miejsce - czyli P12 - do... oglądania pojedynku Maxa z Lewisem. 

Sebastian Vettel, Aston Martin

Aston Martin

Stroll - 5,17

Tym razem udało się powalczyć z Sebastianem w kwalifikacjach, a okoliczności (Vettel - Ocon) tylko sprzyjały. P13 w kwalifikacjach i niestety dokładnie taka sama pozycja w wyścigu. Gdyby ktoś stwierdził, że przecież odpadło aż 5. bolidów, więc Lance powinien awansować, spokojnie - tylko Sergio Perez jechał przed Kanadyjczykiem. Jego kolega, Seb, dojechał do mety przed nim, na P11.

Vettel - 5,17

W kwalifikacjach nie udało się powalczyć o awans do Q3 także za sprawą Estebana Ocona, który rozpoczynał szybkie okrążenie w momencie kończenia przejazdu Seba. Prawda jest jednak taka, że Astony nie miały w końcówce sezonu tempa do walki o cokolwiek. Mimo tego tylko jedna zmiana opon i pozostanie na hardach do samego końca ostatecznie dały czterokrotnemu mistrzowi świata 11. pozycję na mecie.

Alpine

Ocon - 6,5

Upiekło mu się za blokowanie Vettela i mógł wystartować z wywalczonego w kwalifikacjach P9. Różnice w Q3 były minimalne i przy jakimś ultra mocnym okrążeniu zyskałby kilka pozycji - byłby to rezultat znacznie ponad stan. W wyścigu stracił trochę na VSC, przez co na mecie znalazł się m.in. za boskim Fernando, od którego był trochę szybszy w ten weekend. Solidny występ Francuza.

Alonso - 6

Za brak awansu do Q3 obwiniał blokującego do Daniela Ricciardo i sędziów wraz z kontrolą wyścigu. P11 wydawało się świetnym miejscem do ataku w niedzielę, ale nie wyszło to tak znakomicie. Skorzystał na VSC, jednak nie utrzymał się tak wysoko, jak zrobiły to chociażby oba bolidy AlphaTauri. Mogło być niewiele lepiej, ale lepiej. Na szczęście El Plan dotyczy 2022 roku.

Carlos Sainz, Charles Leclerc, Ferrari

Ferrari

Leclerc - 6,17

Charles miał pretensje do siebie za zbyt mocną pierwszą część okrążenia w kwalifikacjach, przez co zdobył jedynie P7, przegrywając z kolegą. W wyścigu popełnił dziwny błąd w T3, ale nie stracił na nim aż tak wiele. Pogrążył go drugi pit stop pod VSC, przez co do mety dojechał jedynie na P10. Drobnostki sprawiły, że przy P3 drugiego auta wygląda to na srogie baty.

Sainz - 9,5

Carlos zamknął sezon tak, jakby chciał zamknąć usta wszystkim tym, którzy stawiali go znacznie pod Leclerciem. Mocne kwalifikacje i mocny wyścig. Nie było to podium wywalczone czystym tempem, bo problemy Norrisa i Pereza sporo mu ułatwiły, ale P5 po byciu wysoko przez calutki czas i tak byłoby super rezultatem. "Smooth f**king operator!". 

AlphaTauri

Gasly - 6,17

Nie miał ani hamulców, ani balansu w czasówce, przez co ktoś, kto normalnie rozpychał się łokciami w okolicach P6, tym razem nie wszedł do Q3 i jeszcze zebrał od kolegi, którego mógł zlać do zera w sezonie. Odwrócona strategia i zamieszanie w końcówce sprawiły, że kilka aut zjechało mu z drogi, a na ostatnim kółku próbował atakować nawet Tsunodę na P4. Wynik lepszy niż jazda i powinny to być raczej mniejsze punkty, natomiast okazje też trzeba umieć łapać.

Tsunoda - 8,5

Wykorzystał problemy kolegi w kwalifikacjach, ale P8 to po prostu świetny wynik nawet bez kłopotów Pierre'a. W wyścigu jechał dobrze i zyskiwał na niepowodzeniach rywali, przebijając się do przodu. Na ostatnim okrążeniu pojechał bez jakiegokolwiek szacunku do Bottasa, verstappenując go z ogromnej odległości i kradnąc końcowe P4. Ile znaczy pewność? Najwyraźniej bardzo dużo. Yuki znów wyglądał jak ten gość, którym jaraliśmy się w Bahrajnie. Może jest jeszcze nadzieja?

Kimi Raikkonen, Alfa Romeo

Alfa Romeo

Raikkonen - brak

Nie tak wyobrażaliśmy sobie pożegnanie Fina z Formułą 1. Mistrz świata z 2007 roku najpierw przegrał w kwalifikacjach z Antonio Giovinazzim, a potem w jego Alfie doszło do awarii hamulców i zawody Kimiego zakończyły się już na 26. okrążeniu. Do tego czasu (przed zjazdem do boksów) Fin tempem wyścigowym uporał się z parą Williamsów i jechał na 16. pozycji. Zdecydowanie nie było to pożegnanie godne jednej z ikon współczesnej Formuły 1.

Giovinazzi - brak

Zwyżka formy w końcówce sezonu przełożyła się na bezproblemowy awans do Q2 (14. pole startowe), a także 13. pozycję na torze w trakcie wyścigu. Tonio spokojnie mógłby dojechać do mety na tym miejscu, gdyby nie awaria. Alfy nie słyną z bezawaryjności, a ta niestety nie zdołała nawet o własnych siłach wrócić do garażu i konieczny był VSC. Włoch również żegna się z Formułą 1 i zdecydowanie zasłużył na coś więcej.

Haas

Schumacher - 6,33

Wygląda na to, że to mógł być jeden z lepszych wyścigów Micka Schumachera. Oczywiście nikogo to nie obchodziło, ponieważ kilkanaście pozycji przed nim toczyły się losy walki o mistrzostwo świata, na której wynik wpływ miał również i sam Mick. Agresywna strategia soft - hard i walka do samego końca z Nicholasem Latifim (tuż przed kraksą) wydawały się naprawdę imponujące. Niestety Nikita nie mógł wziąć udziału w rywalizacji, więc nie mamy punktu odniesienia, a tempo wyścigowe Williamsów mogło być podyktowane znacznym zużyciem (awaria Russella). Wciąż jedna był to całkiem udany występ.

Mazepin - brak

Trudno oceniać kogoś, kto nawet nie mógł wejść do padoku w niedzielę. O sobocie też lepiej nie mówić, bo strata do Micka była ogromna. Zdrowiej, Nikita.

Nicholas Latifi, Williams

(nie, to nie odnosi się do kraksy - powstało przed nią)

Williams

Russell - 3,5

Abu Zabi było naprawdę kiepską rundą na mówienie "do widzenia". Raikkonen i Giovinazzi pożegnali się z Formułą 1, przedwcześnie wracając do zagrody medialnej, a to samo spotkało Brytyjczyka, dla którego był to ostatni wyścig w Williamsie. Ogólnie był to mniej udany występ niż wcześniejsze. Może to mocno zmęczony bolid sprawił, że Russell najpierw przegrał w kwalifikacjach, a potem podążał jak cień za plecami swojego zespołowego kolegi. Tabele mówią jednak, że mimo awarii to Nicholas był szybszy.

Latifi - 2,67

Gdyby udało się dojechać do mety i uporać się z irytująco szybkim Mickiem Schumacherem, nie byłby to wcale najgorszy wyścig, a ocena też poszłaby w górę. Sobota i pokonanie Russella w kwalifikacjach zapowiadały mnóstwo uśmiechów na niedzielę, niestety aż tak dobrze się nie skończyło. Po walce z Mickiem Nicholas nabrał brudu na tylnej osi i rozbił swój bolid, wywołując samochód bezpieczeństwa. Reszta jest już historią. Tak samo jak prawdziwa forma bolidów Williamsa w ten weekend.

Wszystkie oceny redakcji

KierowcaOcena - BudnikOcena - JazienickiOcena - Pokrzywiński
Lewis Hamilton999
Valtteri Bottas3,543,5
Max Verstappen999
Sergio Perez888,5
Lando Norris88,57,5
Daniel Ricciardo444,5
 Lance Stroll 55,55
Sebastian Vettel55,55
Esteban Ocon6,576
Fernando Alonso666
Charles Leclerc66,56
Carlos Sainz 9,59,59,5
Pierre Gasly 66,56
Yuki Tsunoda98,58
Kimi Raikkonenbrakbrakbrak
Antonio Giovinazzibrakbrakbrak
Mick Schumacher766
Nikita Mazepinbrakbrakbrak
George Russell33,54
Nicholas Latifi22,53,5